-Ula!-wykrzyknela Viola gdy zobaczyla Marka i pania prezes-To ty zyjesz?
-Tak Viola zyje-usmiechnela sie Ula-i swietnie sie czuje
-To pomaranczka z watroby, wiesz jak sie martwilam?
-Dziekuje Viola, a ty po co tu idziesz przeciez masz gabinet
-A no racja zapomnialem-zmieszal sie Marek (tak naprawde nie chcial jej zotawic samej)
Po godzinie pracy Ula udala sie do bufetu
-Czesc dziewczyny- powiedziala
-Ula ty juz w pracy nie powinnas odpoczywac-zapytala Ala z podejzliwym wzrokiem
-Ale ja juz czuje sie dobrze-bronila sie Ula.I na takich pogawentkach minela im godina pozniej Ula wrocila do pracy i umowila sie na spokanie z kandydatem na modela. Spotka nie bylo o 12 wiec Ula miala jeszcze czas i poszla do Marka.
-Czesc umowilam sie na spotkanie z niejakim Krystianem chce u nas zostac modelem
-To super, a jak sie czujesz?
-Spokojnie, czuje sie swietnie, spotkanie mam o 12
-Acha, a moze ja z nim pogadam, a ty odpoczniesz
-Skoro tak bardzo chcesz zebym odpoczela to dobrze,powiem Violi zeby go do ciebie odeslala
-Kocham cie wiesz
-Ja ciebie tez
Marek zatrudnil Krystiana,a nastepnie poszed przedstawic go Uli
-Dziendobry milo mi ze bedzie pan z nami pracowal-usmiechnela sie Ula
-Mi tez jest bardzo milo-powiedzial Krystian i pocalowal Uli reke, ale nie bylo to subtelne musniecie wargami ale namietny dotyk ust i Marek to zauwazyl.Marek widzial jakie wraznie wywarla Ula na Krystianie i jego chumor wyparowal do konca dnia chodzil naburmuszony Ula nie wiedziala o co mu chodzi.
Znajdziesz tu opowiadania brzydula zaczynające sie w czasie pokazu F&D gusto :]

środa, 1 września 2010
ROZDZIAL10
Marek rano pojechal odebrac Ule. Najpierw udal sie po wypis ale lekarza nie bylo w gabinecie, okazalo sie ze jest u Uli.
-Dziendobry-powiedzial wchodzac do sali z lekkim usmiechem, ale gdy zobaczyl Ule jego radosc wzrosla.Ula byla juz gotowa do wyjscia i wygladala tak samo jak przed choroba, nawet lepiej, byla szeroko usmiechnieta.
-Dziendobry, prosze te leki ma pan wykupic pani Ula ma pic jedna tabletke dziennie po sniadaniu, a za dwa tygodnie przyjsc do kontroli- oznajmil lekarz
-Dobrze-odpowiedzial Marek biorac recepte.Lekarz na odchodnym dodal
-Nic sie juz nie powinno stac wyniki ma pani dobre ale w tym tygodniu prosze przedewszystkim odpoczywac
-Dobrze doktorze i dowidzenia-powiedziala Ula nastepnie pocalowala Marka i udali sie do samochodu.W domu Ula poszla sie przebrac, a Marek zrobil kanapki i herbate.Gdy jedli Ula powiedziala
-Dobra chodz, jedziemy
-Ale, gdzie?- zapytal sie Marek nie kryjac zaskoczenia
-No do firmy, mamy duzo pracy
-Chyba zartujesz dzisiaj napewno nie musisz odpoczywac-widzac smutna mine Uli-jutro pojedziemy a dzisiaj spedzimy ze soba czas
-No juz dobrze.
I tak przelecial im dzien.
-Dziendobry-powiedzial wchodzac do sali z lekkim usmiechem, ale gdy zobaczyl Ule jego radosc wzrosla.Ula byla juz gotowa do wyjscia i wygladala tak samo jak przed choroba, nawet lepiej, byla szeroko usmiechnieta.
-Dziendobry, prosze te leki ma pan wykupic pani Ula ma pic jedna tabletke dziennie po sniadaniu, a za dwa tygodnie przyjsc do kontroli- oznajmil lekarz
-Dobrze-odpowiedzial Marek biorac recepte.Lekarz na odchodnym dodal
-Nic sie juz nie powinno stac wyniki ma pani dobre ale w tym tygodniu prosze przedewszystkim odpoczywac
-Dobrze doktorze i dowidzenia-powiedziala Ula nastepnie pocalowala Marka i udali sie do samochodu.W domu Ula poszla sie przebrac, a Marek zrobil kanapki i herbate.Gdy jedli Ula powiedziala
-Dobra chodz, jedziemy
-Ale, gdzie?- zapytal sie Marek nie kryjac zaskoczenia
-No do firmy, mamy duzo pracy
-Chyba zartujesz dzisiaj napewno nie musisz odpoczywac-widzac smutna mine Uli-jutro pojedziemy a dzisiaj spedzimy ze soba czas
-No juz dobrze.
I tak przelecial im dzien.
wtorek, 31 sierpnia 2010
ROZDZIAL9
Marek zostal obudzony przez pielegniarke
-Musi pan wyjsc-powiedziala milym ale za razem nie znoszacym sprzeciwu glosem.
-Dobrze, ale za 5 godzin wroce-odpowiedzial Marek ostatni raz zerknowszy na Ule pojechal do domu.
Odswiezyl sie, ale (nie byl wstanie zostac w dom nie bylo tam jej jego zycia)pojechal do firmy.Gdy sie rano obudzil odrazu pojechal do szpitala.Udal sie do lekarza
-Dziendobry nazywam sie Marek Dobrzanski Chcialem sie zapytac w jakim stanie jest Ula Cieplak
-Dziendobry, a pan jest z rodziny?
-Nie, jestem jej chlopakiem
-Aha, wiec tak, stan pani Cieplak jest stabilny goraczka znikla za niedlugo powinna sie obudzic
-Naprawde, przeciez wczoraj miala tylko 51% na przezycie
-Ale dzisiaj ma 100%
-Dziekuje za takie informacje pojde do niej
Wszedl do sali, Ula wygladala o wiele lepiej na ekraniku obok jej lozka pisalo 36,6 stopni norma. Marek nie mogl opanowac radosci, podszedl do niej pocalowal ja w usta i wziol jej reke. Wtedy Ula ruszyla lekko glowa i otworzyla oczy, jej wzrok odrazu utkwil na twrzy ukochanego
-Przepraszam-powiedziala
-Za co?
-Znowu przezemnie sie martwisz i masz problemy
-Ula ja cie kocham i nic tego nie zmieni rozumiesz poprostu zachorowalas kazdemu sie moze zdazyc-usmiechnol sie ukazujac swoje doleczki
-Kocham cie-powiedziala i podniosla sie delikatnie na rekach obejmujac szyje Marka
-O obudzila sie pani-powiedzial lekarz wchodzac-ale nie powoina sie pani tak wysilac odrazu po przebudzeniu
-Przepraszam, a tak wogole co mi jest?- zapytala Ula kladac sie na poduszce
-Najprawdopodobniej przemeczenie,wczoraj bylo bardzo zle-widzac przerazona mine Uli dodal-A dzisiaj jest doskonale, mysle ze dzisiaj zrobimy badania a jutro moze pani wrocic do domu
-Naprawde?-zapytali Ula i Marek
-Tak
Dzien minol szybko Marek caly dien siedzial z Ula(omijajac badania), a potem za namowa Uli pojechaal do domu (Ula widziala jaki Marek jest zmeczony)
-Musi pan wyjsc-powiedziala milym ale za razem nie znoszacym sprzeciwu glosem.
-Dobrze, ale za 5 godzin wroce-odpowiedzial Marek ostatni raz zerknowszy na Ule pojechal do domu.
Odswiezyl sie, ale (nie byl wstanie zostac w dom nie bylo tam jej jego zycia)pojechal do firmy.Gdy sie rano obudzil odrazu pojechal do szpitala.Udal sie do lekarza
-Dziendobry nazywam sie Marek Dobrzanski Chcialem sie zapytac w jakim stanie jest Ula Cieplak
-Dziendobry, a pan jest z rodziny?
-Nie, jestem jej chlopakiem
-Aha, wiec tak, stan pani Cieplak jest stabilny goraczka znikla za niedlugo powinna sie obudzic
-Naprawde, przeciez wczoraj miala tylko 51% na przezycie
-Ale dzisiaj ma 100%
-Dziekuje za takie informacje pojde do niej
Wszedl do sali, Ula wygladala o wiele lepiej na ekraniku obok jej lozka pisalo 36,6 stopni norma. Marek nie mogl opanowac radosci, podszedl do niej pocalowal ja w usta i wziol jej reke. Wtedy Ula ruszyla lekko glowa i otworzyla oczy, jej wzrok odrazu utkwil na twrzy ukochanego
-Przepraszam-powiedziala
-Za co?
-Znowu przezemnie sie martwisz i masz problemy
-Ula ja cie kocham i nic tego nie zmieni rozumiesz poprostu zachorowalas kazdemu sie moze zdazyc-usmiechnol sie ukazujac swoje doleczki
-Kocham cie-powiedziala i podniosla sie delikatnie na rekach obejmujac szyje Marka
-O obudzila sie pani-powiedzial lekarz wchodzac-ale nie powoina sie pani tak wysilac odrazu po przebudzeniu
-Przepraszam, a tak wogole co mi jest?- zapytala Ula kladac sie na poduszce
-Najprawdopodobniej przemeczenie,wczoraj bylo bardzo zle-widzac przerazona mine Uli dodal-A dzisiaj jest doskonale, mysle ze dzisiaj zrobimy badania a jutro moze pani wrocic do domu
-Naprawde?-zapytali Ula i Marek
-Tak
Dzien minol szybko Marek caly dien siedzial z Ula(omijajac badania), a potem za namowa Uli pojechaal do domu (Ula widziala jaki Marek jest zmeczony)
niedziela, 29 sierpnia 2010
ROZDZIAL 8
Ula i Marek robili wspolnie sniadanie:
-Dzisiaj bede musiala znalezc kogos na tymczasowe stanowisko dyrektora finansowego- powiedziała Ula- w koncu Aleks wyjechal do Wloch a Adam do Londynu
-Masz racje trzeba, ale ja sie tym zajme- odpowiedzial Marek. Nagle wpadl mu do glowy pewny pomysl- a moze ja bym zostal dyrektorem finansowym puki Adama nie ma
-Swietny pomysl nie musielibysmy zatrudniac nikogo obcego-powiedziala z radoscia Ula
Po sniadaniu pojechali do firmy
W FIRMIE
-Marek skoro jestes dyrektorem finansowym poszukaj w papierach Adama obliczenia przed ostatniej kolekcji
-Ok-powiedzial Marek i udal sie do swojego nowego gabinetu.
Ula poszla do bufetu poniewaz dawno nie rozmawiala z dziewczynami.
-Hej powiedziala wchodzac
-Czesc Ula- odpowiedziala Ela z Ala, gdyz Izy jeszcze nie bylo (zostal jej tydzien do porodu wiec zostala w domu).
I tak rozmawialy gdy nagle Uli zrobilo sie slabo, dziewczyny odrazu to zauwarzyly
-Co ci jest Ula?-pytaly
-Nie nic poprostu przypomnialam sobie ze musze cos zrobic-powiedziala i wyszla pospiesznym krokiem. Gdy zamknely sie drzwi bufetu oparla sie o sciane i zaczela gleboko oddychac. Gdy poczula sie lepiej poszla do swojego gabinetu (lepiej to nie znaczy swietnie).
Nie mogla sie na nicym skupic, ale nie daa za wygrana i nie przestala pracowac. Po dwoch godzinach do gabinetu wpadl Marek
-Czesc przyioslem ci e papiery- powiedzial
-Super-powiedziala i zmusila sie do usmiechu, lecz jej ukochany zobaczyl ze cos jes nie tak (ale skoro ula nic nie powiedziala to znaczy ze jest ok pomyslal)
Ula wstala pochylila sie jedna reke oparla o biurko a druga wyciagnela po dokumenty. Marek podal jej je ale ona zamiast nich zlapala powietrze i dokumenty posypaly sie na podloge, A Ula usiadla na fotelu.Marek przestraszony nie na zarty podbiegl do ukochanej gdy ja dotknal odskoczyl jak oparzony
-Ula jestes rozpalona jedziemy do lekarza- krzyknol na co Viola spadla z krzesla.Gdy wstala odrazu wpada do gabinetu
-Marek co sie stalo?-pyta oburzona
-Ula ma ze 40 stopni goraczki, pomoz mi ja wyprowadzic na parking-odpowiedzialMarek
-Nie Viola nic nie rob poprostu mi slabo zaraz przejdzie nie moge sobie teraz pozwolic na chorowanie-powiedziala Ula tak slabym glosem ze prawie nie doslyszalnym
-O matulu Ulenko tylko nie umieraj- mowi Viola i wyleciala z gabinetu mowiac-lece po wode
-Dobra sam sobie poradze- powiedzial do siebie Marek i wziol Ule na rece.Przy recepcji spotkal Sebe
-Hej stary co sie stalo?-zapytal widzac przyjaciela z Ula na rekach
-Ma goraczke jade z nia do szpitala-powiedzial Marek zrospaczonym glosem
-O nie-powiedziala Ula slyszac slowo szpital zaczela sie wyrywac, gdy jej sie o udalo z zadowoleniem stanela na bacznosc, ale zaraz potem osuela sie na podloge ostatnimi slowami jakie uslyszala to krzyk Marka:
-Ula
I Violetty
-Zaczekjcie na mnie
Cala sytuacja wygladala komicznie(pomijajac lezaca i zarazem nie przytomna Ule) gdyz Viola potknela sie o wlasne nogi i cala zawartosc szklanki ktora miala w dloni wylala na Marka ktory wlasnie odwrocil sie do niej przodem a nastepnie nie zwracajac uwagi na plame na koszuli uklakl przy Uli
-Sebastian dzwon po karetke-zawolal i przytulil sie do Uli. Viola za to odwrocila sie i zaczela biegac po firmie krzyczac
-Pani prezes umiera-rownoczesnie plakala badz co badz Ula to jej najlepsza przyjaciolka
Te krzyki dotarly do dziewczyn w bufecie ktore odrazu pobiegly do recepcji.Tam zobaczyly lezaca Ule a nad nia placzacego a jednoczesnie szeptajacego Marka
-Nie mozesz umrzec nie teraz ja cie kocham
Po dziesieciu minutach nadjechalo pogotowie i wzieli Ule na nosze. Marek oczywiscie nie pytajac o pozwolenie wpakowal sie do karetki. Okazalo sie ze pani prezes jest w ciezkim stanie ma 41 stopni goraczki i tylko 51% szans na przezycie.Marek wczesniej wiedzial ze ja bardzo bardzo kocha ale teraz byl gotow oddac za nia zycie. Ochronie nie udalo sie go wyprowadzic z sali Uli poniewaz po kryjomu wracal jak bumerang. Po dlugim dniu zasnol opierajac glowe na brzuchu nadal spiacej Uli.
-Dzisiaj bede musiala znalezc kogos na tymczasowe stanowisko dyrektora finansowego- powiedziała Ula- w koncu Aleks wyjechal do Wloch a Adam do Londynu
-Masz racje trzeba, ale ja sie tym zajme- odpowiedzial Marek. Nagle wpadl mu do glowy pewny pomysl- a moze ja bym zostal dyrektorem finansowym puki Adama nie ma
-Swietny pomysl nie musielibysmy zatrudniac nikogo obcego-powiedziala z radoscia Ula
Po sniadaniu pojechali do firmy
W FIRMIE
-Marek skoro jestes dyrektorem finansowym poszukaj w papierach Adama obliczenia przed ostatniej kolekcji
-Ok-powiedzial Marek i udal sie do swojego nowego gabinetu.
Ula poszla do bufetu poniewaz dawno nie rozmawiala z dziewczynami.
-Hej powiedziala wchodzac
-Czesc Ula- odpowiedziala Ela z Ala, gdyz Izy jeszcze nie bylo (zostal jej tydzien do porodu wiec zostala w domu).
I tak rozmawialy gdy nagle Uli zrobilo sie slabo, dziewczyny odrazu to zauwarzyly
-Co ci jest Ula?-pytaly
-Nie nic poprostu przypomnialam sobie ze musze cos zrobic-powiedziala i wyszla pospiesznym krokiem. Gdy zamknely sie drzwi bufetu oparla sie o sciane i zaczela gleboko oddychac. Gdy poczula sie lepiej poszla do swojego gabinetu (lepiej to nie znaczy swietnie).
Nie mogla sie na nicym skupic, ale nie daa za wygrana i nie przestala pracowac. Po dwoch godzinach do gabinetu wpadl Marek
-Czesc przyioslem ci e papiery- powiedzial
-Super-powiedziala i zmusila sie do usmiechu, lecz jej ukochany zobaczyl ze cos jes nie tak (ale skoro ula nic nie powiedziala to znaczy ze jest ok pomyslal)
Ula wstala pochylila sie jedna reke oparla o biurko a druga wyciagnela po dokumenty. Marek podal jej je ale ona zamiast nich zlapala powietrze i dokumenty posypaly sie na podloge, A Ula usiadla na fotelu.Marek przestraszony nie na zarty podbiegl do ukochanej gdy ja dotknal odskoczyl jak oparzony
-Ula jestes rozpalona jedziemy do lekarza- krzyknol na co Viola spadla z krzesla.Gdy wstala odrazu wpada do gabinetu
-Marek co sie stalo?-pyta oburzona
-Ula ma ze 40 stopni goraczki, pomoz mi ja wyprowadzic na parking-odpowiedzialMarek
-Nie Viola nic nie rob poprostu mi slabo zaraz przejdzie nie moge sobie teraz pozwolic na chorowanie-powiedziala Ula tak slabym glosem ze prawie nie doslyszalnym
-O matulu Ulenko tylko nie umieraj- mowi Viola i wyleciala z gabinetu mowiac-lece po wode
-Dobra sam sobie poradze- powiedzial do siebie Marek i wziol Ule na rece.Przy recepcji spotkal Sebe
-Hej stary co sie stalo?-zapytal widzac przyjaciela z Ula na rekach
-Ma goraczke jade z nia do szpitala-powiedzial Marek zrospaczonym glosem
-O nie-powiedziala Ula slyszac slowo szpital zaczela sie wyrywac, gdy jej sie o udalo z zadowoleniem stanela na bacznosc, ale zaraz potem osuela sie na podloge ostatnimi slowami jakie uslyszala to krzyk Marka:
-Ula
I Violetty
-Zaczekjcie na mnie
Cala sytuacja wygladala komicznie(pomijajac lezaca i zarazem nie przytomna Ule) gdyz Viola potknela sie o wlasne nogi i cala zawartosc szklanki ktora miala w dloni wylala na Marka ktory wlasnie odwrocil sie do niej przodem a nastepnie nie zwracajac uwagi na plame na koszuli uklakl przy Uli
-Sebastian dzwon po karetke-zawolal i przytulil sie do Uli. Viola za to odwrocila sie i zaczela biegac po firmie krzyczac
-Pani prezes umiera-rownoczesnie plakala badz co badz Ula to jej najlepsza przyjaciolka
Te krzyki dotarly do dziewczyn w bufecie ktore odrazu pobiegly do recepcji.Tam zobaczyly lezaca Ule a nad nia placzacego a jednoczesnie szeptajacego Marka
-Nie mozesz umrzec nie teraz ja cie kocham
Po dziesieciu minutach nadjechalo pogotowie i wzieli Ule na nosze. Marek oczywiscie nie pytajac o pozwolenie wpakowal sie do karetki. Okazalo sie ze pani prezes jest w ciezkim stanie ma 41 stopni goraczki i tylko 51% szans na przezycie.Marek wczesniej wiedzial ze ja bardzo bardzo kocha ale teraz byl gotow oddac za nia zycie. Ochronie nie udalo sie go wyprowadzic z sali Uli poniewaz po kryjomu wracal jak bumerang. Po dlugim dniu zasnol opierajac glowe na brzuchu nadal spiacej Uli.
sobota, 21 sierpnia 2010
ROZDZIAL 7
Marek obudzil sie pierwszy ale nie mogl sie ruszyc po zabawie z Beti, dlatego postanowil zostac w domu. Ula takze sie obudzila czujac na sobiue spojzenie ukochanego (ktory ani nie mogl wstac ani zasnac).
-Czemu nie spisz?-zapytala probujac sie do nigo odwrocil, ale tylko jeknela
-Wlasnie dlatego, wszystko mnie boli dzisiaj nie wychodzimy z lozka-odpowiedzial i rownoczesnie oznajmil.
-Ale musimy-powiedziala Ula probujac wstac
-A niby czemu? jest niedziela nie musimy isc do pracy
-Ale jestesmy umowieni z twoimi rodzicami na obiad
-Masz racje zapomnialem-powiedzial Marek zrezygnowanym tonem
-Nie martw sie do 10 mozesz polezec-powiedziala Ul ktora w koncu wstala i udala sie do lazienki.
Marek probowal zasnac, ale mu sie to nie udalo, wiec postanowil dolaczyc do ukochanej i wstac.Gdy mu sie to udalo Ula wyszla z lezienki, widzac go powiedziala
-Skoro ie mozesz zasnac to wez prysznic dobrze ci to zrobi
-Ok
Tak uplynol im dzien do polodnia. Popolodniu pojechali do rodzicow Marka
-Dziendobry kochani- przywitali ich z rozwartymi ramionami
-Dziendobry-odpowiedzieli zgodnie
Ula zaprzyjaznila sie z rodzicami Marka,dltego postanowili zostac tam do wieczora. Spedzili ten czas na pogawendkach i opowiadaniu o dziecinstwie Marka. Gdy wrocili do domu:
-To moze teraz......
-Rano byles taki obolaly a teraz ?- przerwala mu Ula z figlarnym usmiechem
-A teraz juz nie jestem obolaly- i rzucil sie na nia oddajac zniewalajacej rozkoszy, a pozniej zakochani w sobie bez pamieci zasneli objeci.
-Czemu nie spisz?-zapytala probujac sie do nigo odwrocil, ale tylko jeknela
-Wlasnie dlatego, wszystko mnie boli dzisiaj nie wychodzimy z lozka-odpowiedzial i rownoczesnie oznajmil.
-Ale musimy-powiedziala Ula probujac wstac
-A niby czemu? jest niedziela nie musimy isc do pracy
-Ale jestesmy umowieni z twoimi rodzicami na obiad
-Masz racje zapomnialem-powiedzial Marek zrezygnowanym tonem
-Nie martw sie do 10 mozesz polezec-powiedziala Ul ktora w koncu wstala i udala sie do lazienki.
Marek probowal zasnac, ale mu sie to nie udalo, wiec postanowil dolaczyc do ukochanej i wstac.Gdy mu sie to udalo Ula wyszla z lezienki, widzac go powiedziala
-Skoro ie mozesz zasnac to wez prysznic dobrze ci to zrobi
-Ok
Tak uplynol im dzien do polodnia. Popolodniu pojechali do rodzicow Marka
-Dziendobry kochani- przywitali ich z rozwartymi ramionami
-Dziendobry-odpowiedzieli zgodnie
Ula zaprzyjaznila sie z rodzicami Marka,dltego postanowili zostac tam do wieczora. Spedzili ten czas na pogawendkach i opowiadaniu o dziecinstwie Marka. Gdy wrocili do domu:
-To moze teraz......
-Rano byles taki obolaly a teraz ?- przerwala mu Ula z figlarnym usmiechem
-A teraz juz nie jestem obolaly- i rzucil sie na nia oddajac zniewalajacej rozkoszy, a pozniej zakochani w sobie bez pamieci zasneli objeci.
piątek, 6 sierpnia 2010
ROZDZIAL 6
Marek obudzil sie i uslyszal spiew z kuchni, nie znal Uli z tej strony wiec postanowil sie upewnic czy aby napewno nic sie nie stalo. Wszedl do kuchni i zobaczyl, ze jego ukochana robi jajecznice nucac sobie pod nosem.
- O coz to za zmiana wczoraj wszystkim zmartwiona a dzisiaj spiewajaca- powiedzial potchodzac i obejmujac ja w pasie
-Poprostu po tym jak cala afera z Adamem sie skonczyla i po tym ze mam pierwsza rozmowe z twoimi rodzicami za soba zrobilo mi sie lzej-wymowila te slowa z taka radoscia ze Marek odwrocil ja w swoja strone i wbil delikatnie ale z zachlannascia usta w jej usta, odwzajemnila pocalunek i powiedziala-pomyslalam ze skoro dzisiaj sobota nie trzeba isc do pracy to moze pojedziemy na piknik
-Swietny pomysl pojde tylko wziasc prysznic i sie przebrac
-A ja zrobie jakies kanapki i kawe do termosu
-Okej.
Marek byl gotowy po pol godzinie. Zjedli sniadanie i ruszyli pierszo nad wisle. Tam smiali sie chlapali woda jak para nastolatkow
-Wiesz Marek-powiedziala Ula kladac glowe na kolanach ukochanego-musze wziasc z domu reszte swoich rzeczy, oczywiscie nie zebym sie wpychala ale...
-Kochanie ty sie nie wpychasz kocham cie i chce zebys sie do mnie wprowadzila pojedziemy po twoje zeczy moze dzis popoludniu co ty na to nie mamy dzisiaj juz nic do roboty a tam pobawimy sie z Beti-przerwal jej w pol zdania Marek.
-To dobry pomysl zadzwonie do taty-powiedziala wstajac i biorac telefon.
Umowila sie z ojcem na obiad.
-Jestesmy na 14 00 umowieni- powiedziala wracajac do pozycji lezacej
-Okej czyli mamy trzy godziny-oznajmil Marek zerkajac na zegarek
-Czyli mozemy sobie tu jeszcze posiedziec godzine a potem wrocimy do domu
Wiec zostali tam jeszcze rozmawiajac na rozne tematy dawno nie mogli tak szczerze porozmawiac obojgu zrobilo sie dobrze. Wrocili do domu przebrali sie poogladali troche telewizor i pojechali do Rysiowa
RYSIOW
-Dziendobry powiedzieli rownoczesnie wchodzac do domu ojca Uli
-Przyszli- uslyszeli wolanie Beatki ktora wybiegla z kuchni odrazu przytulajac sie do Uli a potem wskakujac na rece do Marka
-Zostaniecie dluzej niz ostatno-zapytala z nadzieja w glosie sciskajac mocno Marka
-Beti bo go udusisz-powiedzial Jozef wylaniajac sie z kuchni
-Tak zostaniemy-powiedzial Marek wdychajac gleboko powietrze gdy Beatka go pusciła
-I pograsz ze mna wpilke, zagrasz w chinczyka poskaczesz w gume i na trampolinie
Marek wytrzeszczyl oczy slyszac zadania dziewczynki ale oczywiscie sie zgodzil. Po zjedzeniu obiadu poszed wypelniac prosby dziewczynki i tak uplyelo do wieczora Ula sie spakowala a potem takze skakala w gume i na trampolinie
-A moze jednak zostaniecie na kolacje?-zapytal Jozef wychodzaca pare
-Nie tato nie mamy juz sily jesc-powiedziala zdyszana Ula
-Oj ta Beti to potrafi wykonczyc
-O tak potrafi- powiedzial Marek caly spocony.Pozegnali sie i pojechali do domu tam wykoczeni odrazu sie polozyli i zasneli kamiennym snem.
-
- O coz to za zmiana wczoraj wszystkim zmartwiona a dzisiaj spiewajaca- powiedzial potchodzac i obejmujac ja w pasie
-Poprostu po tym jak cala afera z Adamem sie skonczyla i po tym ze mam pierwsza rozmowe z twoimi rodzicami za soba zrobilo mi sie lzej-wymowila te slowa z taka radoscia ze Marek odwrocil ja w swoja strone i wbil delikatnie ale z zachlannascia usta w jej usta, odwzajemnila pocalunek i powiedziala-pomyslalam ze skoro dzisiaj sobota nie trzeba isc do pracy to moze pojedziemy na piknik
-Swietny pomysl pojde tylko wziasc prysznic i sie przebrac
-A ja zrobie jakies kanapki i kawe do termosu
-Okej.
Marek byl gotowy po pol godzinie. Zjedli sniadanie i ruszyli pierszo nad wisle. Tam smiali sie chlapali woda jak para nastolatkow
-Wiesz Marek-powiedziala Ula kladac glowe na kolanach ukochanego-musze wziasc z domu reszte swoich rzeczy, oczywiscie nie zebym sie wpychala ale...
-Kochanie ty sie nie wpychasz kocham cie i chce zebys sie do mnie wprowadzila pojedziemy po twoje zeczy moze dzis popoludniu co ty na to nie mamy dzisiaj juz nic do roboty a tam pobawimy sie z Beti-przerwal jej w pol zdania Marek.
-To dobry pomysl zadzwonie do taty-powiedziala wstajac i biorac telefon.
Umowila sie z ojcem na obiad.
-Jestesmy na 14 00 umowieni- powiedziala wracajac do pozycji lezacej
-Okej czyli mamy trzy godziny-oznajmil Marek zerkajac na zegarek
-Czyli mozemy sobie tu jeszcze posiedziec godzine a potem wrocimy do domu
Wiec zostali tam jeszcze rozmawiajac na rozne tematy dawno nie mogli tak szczerze porozmawiac obojgu zrobilo sie dobrze. Wrocili do domu przebrali sie poogladali troche telewizor i pojechali do Rysiowa
RYSIOW
-Dziendobry powiedzieli rownoczesnie wchodzac do domu ojca Uli
-Przyszli- uslyszeli wolanie Beatki ktora wybiegla z kuchni odrazu przytulajac sie do Uli a potem wskakujac na rece do Marka
-Zostaniecie dluzej niz ostatno-zapytala z nadzieja w glosie sciskajac mocno Marka
-Beti bo go udusisz-powiedzial Jozef wylaniajac sie z kuchni
-Tak zostaniemy-powiedzial Marek wdychajac gleboko powietrze gdy Beatka go pusciła
-I pograsz ze mna wpilke, zagrasz w chinczyka poskaczesz w gume i na trampolinie
Marek wytrzeszczyl oczy slyszac zadania dziewczynki ale oczywiscie sie zgodzil. Po zjedzeniu obiadu poszed wypelniac prosby dziewczynki i tak uplyelo do wieczora Ula sie spakowala a potem takze skakala w gume i na trampolinie
-A moze jednak zostaniecie na kolacje?-zapytal Jozef wychodzaca pare
-Nie tato nie mamy juz sily jesc-powiedziala zdyszana Ula
-Oj ta Beti to potrafi wykonczyc
-O tak potrafi- powiedzial Marek caly spocony.Pozegnali sie i pojechali do domu tam wykoczeni odrazu sie polozyli i zasneli kamiennym snem.
-
ROZDZIAL 5
Ula obudzila sie rzeska, poszla zrobic kawe probujac nie myslec o Adamie. Nagle za soba uslyszala szelest odwrocila sie szybko ale to naszczescie Marek, ktory widzac jej ine zapytal
-Co sie stalo?
-Nie nic poprostu myslalam ze to ktos inny
-Ula nie mozesz sie tym tak zadreczac pojdziemy dzisiaj do firmy jak gdyby nigdy nikt i zobaczysz ze jeszcze przyjdzie dzien kiedy Adam do nas przyjdzie i nas przeprosi-tlumaczyl Marek podchodzac do ukochanej i ja obejmujac- aha musimy odwidzic moich rodzicow
-Ale tak wczesnie?- zapytala Ula odsowajac sie od ukochanego
-Ula to jest najlepszy moment ja od pokazu z nimi nie rozmawialem-widzac przesraszona mine Uli dodaje- moj tata cie zna i lubi a jak moja mama cie blizej pozna to napewno tez polubi
-No dobrze teraz zrobimy sniadanie potem pojedziemy do firmy a pozniej do twoich rodzicow- powiedziala z rezygnacja w glosie
Zjedli sniadanie i pojechali do firmy
FIRMA
Nie bylo jeszcze Violi wiec bez problemu mogli wejsc do gabinetu pani prezes. Tam Marek odkladajac swoja teczke podszed do Uli i namietnie ja pocalowal ta oddala mu pocalunek nie wiedzac ze calej sytuacji przyglada sie Adam,ktory stoi za szyba. Adam widzac jaka chemia jest miedzy nimi zdal sobie sprawe ze Ula go nie kocha ale kocha Marka. Musial wszystko przemyslec wiec postanowil wyjsc z biura. W gabinecie Marek nie mogl sie opanowac, popchnol Ule delikatnie na kanape, a sam zamknol drzwi i zasunol rolety, aby nikt ich nie zobaczyl. Zaczeli sciagac z siebie ubranie i bez zadnych ogrodek okazywac swa milosc. Tymczasem do pracy przyszla Viola myslac, ze pani prezes nie ma zaczela poprawiac sobie makijaz. Adam spacerowal po parku myslac co poczac dalej, napewno musi na troche wyjechac (myslal) , ale dokad?. Po dluzszym namysle postanowil wyjechac do kuzynki mieszkajacej w Londynie, ale przed tym czeka go bardzo trudne zadanie (bedzie musial przeprosic Ule i Marka). W gabinecie Ula i Marek przezyli blogie chwile i wrocili do rzeczywistosci. Wyszli z gabinetu gdzie zdziwiona ich widokiem Viola probowala przez telefon dobic targu ze sprzedawczynia bielizny, ale spostrzegajac ich miny odlozyla sluchawke.
-No popatrzcie co sie w tym kraju robi do takiej firmy jak FD dzwoni baba i proponuje mi zakup bielizny takiego hamstwa nawet Napoleon nie widzial- zaczela Viola wymyslajac klamstwa na poczekaniu
-Dziendobry Violu
-No czesc ja ja probowalam zbyc ale ona sie nie dawala
-Dobrze ja rozumiem ale kupowanie bielizny z firmowego telefoni w godzinach pracy musisz ograniczyc
-Dobrze pani prezes-nagle Viola popatrzyla zmrozonymi oczami i dodala-kiedy weszliscie do gabinetu?
-Przyszlismy wczesnie-wlaczyl sie do rozmowy Marek
-Aha- powiedziala Viola widac bylo ze ta odpowiedz jej nie przekonala
-Viola prosze idz do Adama i wez od niego te obliczenia ktore mial zrobic-wypowiedziala Ula z lekkim naciskiem
-Nie dziwie ci sie ze nie chcesz go ogladac po tekj ostatniej a....
-Viola idz do Adama-prawie krzyknela Ula
-No dobrze juz ide nawet odezwac sie nie mozna
W GABINECIE ADAMA
Adam jeszcze nie wrocil z parku wiec Viola postanowila samodzielnie znalesc te obliczenia. Po 10 minutach nic nie znalazla a do gabinetu wpadl Adam
-Czego tutaj szukasz?- zapytal wkurzony tym ze ktos mu grzebie w papierach
-Tych obliczen ula je prosi- odpowiedziala Viola zmieszana
-Sam je dostarcze pani prezes
-Nie wydaje mi sie zeby chcieli cie ogladac po tej ostatnie aferze
-Wlasnie o tym chce z nimi porozmawiac a przy okazji dostarcze te obliczenia
-Dobrze to ja ide
W GABINECIE PANI PREZES
Marek i Ula wzieli sie do pracy, gdy nagle uslyszelin pukanie
-Prosze powiedziala Ula
Do gabinetu wszedl Adam. Marek byl zaskoczony a zarazem wsciekly jego widokiem.
-Czesc Ula, Czesc Marek przyszlem dac wam te obliczenia i z wami porozmawiac o ostatnich wydarzeniach-powiedzial i podszed do biurka Uli kladac kartke papieru.
Marek byl wsciekly faktem ze podszed do Uli.
-Chcialem was przeprosic za moje zachowanie, wiem Ula ze kochasz Marka i tylko jego
Marek i Ula nadal pozostali w milczeniu
-Chcialbym prosic o urlop wyjechalbym do kuzynki na miesiac, odpoczeli byscie odemnie
-Adam to nie jest takie proste Alex w Maediolanie ty byus wyjechal musialabym zatrudnic nowego ksiegowego-w koncu Ula odwazyla sie odezwac
-Wiem ale to jest chyba najlepsze wyjscie w tej sytuacji
-No dobrze zgadzam sie
Adam teraz zwrocil sie do Marka
-Pszepraszam za to-powiedzial Adam i pokazal na twarz
-Ja tez-w koncu odezwal sie Marek
Adam wyszedl
-Dobra ja ide zadzwonic do rodzicow ze za 2 godz bedziemy-powiedzial Marek i zostawil Ule sama ktora nie wiedzac co robic poszla do bufetu.Tam poplotkowala z przyjaciolkami w tym czasie Marek umowil sie z rodzicami. po pol godzinie pojechali na sienna Ula sie przebrala i ruszyli do rezydencji panstwa Dobrzanskich.Choc Uli spadl kamien z serca ze miedzy nimi a adamem wszystko gra denerwowala sie przed spotkaniem z rodzicami Marka
-Ula nie przejmuj sie napewno moja mama cie polubi
-Nie bylabym tego taka pewna
REZYDENCJA PANSTWA DOBRZANSKICH
-Czesc tato-powiedzial marek wchodzac do domu a za soba ciagnac Ule
-Dziendobry-odezwala sie niesmialo Ula
-Dziendobry pani Urszulo czesc synu nie mialem pani okazji podziekowac za uratowanie firmy ale dzis spotkalismy sie w innych okolicznosciach
Z pokoju obo wyszla mama Marka widzac kto przyszed usmiechnela sie cieplo
-Dziendobry pani-powiedziala Ula
-Dziendobry-odpowiedziala pani Helena
-Mamo to jest Ula prezes firmy FD, a zarazem moja ukochana-Ula slyszac te slowa oblala sie rumiencem
-Milo mi pania poznac-powiedziala helena potchodzac i sciskajac dlon Uli-chodzmy obiad podano
Obiad zjedli w milej atmosferze smiejac sie i rozmawiajac.Ula polubila rodzicow Marka z nie ukrywana wzajemnoscia. Zostali zaproszeni na obiad w niedziele. Pozegnali sie z rodzicami i na chwile wrocili do firmy, a potem do domu zmeczeni calym dniem zasneli.
-Co sie stalo?
-Nie nic poprostu myslalam ze to ktos inny
-Ula nie mozesz sie tym tak zadreczac pojdziemy dzisiaj do firmy jak gdyby nigdy nikt i zobaczysz ze jeszcze przyjdzie dzien kiedy Adam do nas przyjdzie i nas przeprosi-tlumaczyl Marek podchodzac do ukochanej i ja obejmujac- aha musimy odwidzic moich rodzicow
-Ale tak wczesnie?- zapytala Ula odsowajac sie od ukochanego
-Ula to jest najlepszy moment ja od pokazu z nimi nie rozmawialem-widzac przesraszona mine Uli dodaje- moj tata cie zna i lubi a jak moja mama cie blizej pozna to napewno tez polubi
-No dobrze teraz zrobimy sniadanie potem pojedziemy do firmy a pozniej do twoich rodzicow- powiedziala z rezygnacja w glosie
Zjedli sniadanie i pojechali do firmy
FIRMA
Nie bylo jeszcze Violi wiec bez problemu mogli wejsc do gabinetu pani prezes. Tam Marek odkladajac swoja teczke podszed do Uli i namietnie ja pocalowal ta oddala mu pocalunek nie wiedzac ze calej sytuacji przyglada sie Adam,ktory stoi za szyba. Adam widzac jaka chemia jest miedzy nimi zdal sobie sprawe ze Ula go nie kocha ale kocha Marka. Musial wszystko przemyslec wiec postanowil wyjsc z biura. W gabinecie Marek nie mogl sie opanowac, popchnol Ule delikatnie na kanape, a sam zamknol drzwi i zasunol rolety, aby nikt ich nie zobaczyl. Zaczeli sciagac z siebie ubranie i bez zadnych ogrodek okazywac swa milosc. Tymczasem do pracy przyszla Viola myslac, ze pani prezes nie ma zaczela poprawiac sobie makijaz. Adam spacerowal po parku myslac co poczac dalej, napewno musi na troche wyjechac (myslal) , ale dokad?. Po dluzszym namysle postanowil wyjechac do kuzynki mieszkajacej w Londynie, ale przed tym czeka go bardzo trudne zadanie (bedzie musial przeprosic Ule i Marka). W gabinecie Ula i Marek przezyli blogie chwile i wrocili do rzeczywistosci. Wyszli z gabinetu gdzie zdziwiona ich widokiem Viola probowala przez telefon dobic targu ze sprzedawczynia bielizny, ale spostrzegajac ich miny odlozyla sluchawke.
-No popatrzcie co sie w tym kraju robi do takiej firmy jak FD dzwoni baba i proponuje mi zakup bielizny takiego hamstwa nawet Napoleon nie widzial- zaczela Viola wymyslajac klamstwa na poczekaniu
-Dziendobry Violu
-No czesc ja ja probowalam zbyc ale ona sie nie dawala
-Dobrze ja rozumiem ale kupowanie bielizny z firmowego telefoni w godzinach pracy musisz ograniczyc
-Dobrze pani prezes-nagle Viola popatrzyla zmrozonymi oczami i dodala-kiedy weszliscie do gabinetu?
-Przyszlismy wczesnie-wlaczyl sie do rozmowy Marek
-Aha- powiedziala Viola widac bylo ze ta odpowiedz jej nie przekonala
-Viola prosze idz do Adama i wez od niego te obliczenia ktore mial zrobic-wypowiedziala Ula z lekkim naciskiem
-Nie dziwie ci sie ze nie chcesz go ogladac po tekj ostatniej a....
-Viola idz do Adama-prawie krzyknela Ula
-No dobrze juz ide nawet odezwac sie nie mozna
W GABINECIE ADAMA
Adam jeszcze nie wrocil z parku wiec Viola postanowila samodzielnie znalesc te obliczenia. Po 10 minutach nic nie znalazla a do gabinetu wpadl Adam
-Czego tutaj szukasz?- zapytal wkurzony tym ze ktos mu grzebie w papierach
-Tych obliczen ula je prosi- odpowiedziala Viola zmieszana
-Sam je dostarcze pani prezes
-Nie wydaje mi sie zeby chcieli cie ogladac po tej ostatnie aferze
-Wlasnie o tym chce z nimi porozmawiac a przy okazji dostarcze te obliczenia
-Dobrze to ja ide
W GABINECIE PANI PREZES
Marek i Ula wzieli sie do pracy, gdy nagle uslyszelin pukanie
-Prosze powiedziala Ula
Do gabinetu wszedl Adam. Marek byl zaskoczony a zarazem wsciekly jego widokiem.
-Czesc Ula, Czesc Marek przyszlem dac wam te obliczenia i z wami porozmawiac o ostatnich wydarzeniach-powiedzial i podszed do biurka Uli kladac kartke papieru.
Marek byl wsciekly faktem ze podszed do Uli.
-Chcialem was przeprosic za moje zachowanie, wiem Ula ze kochasz Marka i tylko jego
Marek i Ula nadal pozostali w milczeniu
-Chcialbym prosic o urlop wyjechalbym do kuzynki na miesiac, odpoczeli byscie odemnie
-Adam to nie jest takie proste Alex w Maediolanie ty byus wyjechal musialabym zatrudnic nowego ksiegowego-w koncu Ula odwazyla sie odezwac
-Wiem ale to jest chyba najlepsze wyjscie w tej sytuacji
-No dobrze zgadzam sie
Adam teraz zwrocil sie do Marka
-Pszepraszam za to-powiedzial Adam i pokazal na twarz
-Ja tez-w koncu odezwal sie Marek
Adam wyszedl
-Dobra ja ide zadzwonic do rodzicow ze za 2 godz bedziemy-powiedzial Marek i zostawil Ule sama ktora nie wiedzac co robic poszla do bufetu.Tam poplotkowala z przyjaciolkami w tym czasie Marek umowil sie z rodzicami. po pol godzinie pojechali na sienna Ula sie przebrala i ruszyli do rezydencji panstwa Dobrzanskich.Choc Uli spadl kamien z serca ze miedzy nimi a adamem wszystko gra denerwowala sie przed spotkaniem z rodzicami Marka
-Ula nie przejmuj sie napewno moja mama cie polubi
-Nie bylabym tego taka pewna
REZYDENCJA PANSTWA DOBRZANSKICH
-Czesc tato-powiedzial marek wchodzac do domu a za soba ciagnac Ule
-Dziendobry-odezwala sie niesmialo Ula
-Dziendobry pani Urszulo czesc synu nie mialem pani okazji podziekowac za uratowanie firmy ale dzis spotkalismy sie w innych okolicznosciach
Z pokoju obo wyszla mama Marka widzac kto przyszed usmiechnela sie cieplo
-Dziendobry pani-powiedziala Ula
-Dziendobry-odpowiedziala pani Helena
-Mamo to jest Ula prezes firmy FD, a zarazem moja ukochana-Ula slyszac te slowa oblala sie rumiencem
-Milo mi pania poznac-powiedziala helena potchodzac i sciskajac dlon Uli-chodzmy obiad podano
Obiad zjedli w milej atmosferze smiejac sie i rozmawiajac.Ula polubila rodzicow Marka z nie ukrywana wzajemnoscia. Zostali zaproszeni na obiad w niedziele. Pozegnali sie z rodzicami i na chwile wrocili do firmy, a potem do domu zmeczeni calym dniem zasneli.
czwartek, 5 sierpnia 2010
ROZDZIAL 4
Marek obudzil Ule sniadaniem do lozka usmiechnela sie,ale zaraz przypomniala sobie co sie stalo poprzedniego dnia ogarnol ja paniczny strach.
-Marek musze jechac do rysiowa jak on sie dowie ze ja tu nocuje ...
-Nie przejmuj sie zawiadomilem policje mamy ochrone i chyba nie pojdziemy dzisiaj do pracy, a raczej ty nie pojdziesz- przerwal jej w pol zdania Marek z troska w glosie
-A ty?-zapytala Ula
- A ja pojde i popwiem ze jestes chora i cie zastopie-powiedzial z usmiechem- w koncu bylem kiedys prezesem
-Nie chodzi mi o to ze sobie nie poradzisz, ale o to ze on tam tez bedzie boje sie o ciebie
-To sie nie boj nic mi sie nie stanie-powiedzial Marek przytulajac ja do siebie-on mi nic nie zrobi napewno sie opamieta i jeszcze nas za to przeprosi zobaczysz- popatrzyl jej prosto w oczy a potem zaczol namietnie calowac-dobrze jade do firmy wroce okolo 12 00
-Dobrze pa uwarzaj na siebie i pamietaj ze cie kocham-odpowiedziala Ula
Marek byl juz przy drzwiach ale cos mu sie przypomnialo i sie cofnol
-Pod zadnym pozorem nikomu nie otwieraj
-Okej-powiedziala Ula zaskoczona wypowiedzia ukochanego.
FIRMA
-Czesc Seba- powiedzial Marek wchodzac do gabinetu przyjaciela
-No czesc stary i jak tam po tej aferze z Adamem
-Po tej aferze z Adamem druga afera z Adamem w ktorej glowny bohater pisze list do swej niby wybranki w ktorym pisze ze zabije jej ukochanego czyli mnie
-Zartujesz prawda?-zapytal z niedowierzaniem Sebastian- on sobie nie zdaje sprawy co robi ma jakies klapy na oczach
-Mnie to mowisz ja wiem ale Ula jest naprawde przestraszona dlatego zawiadomilem policie zeby jej pilnowali, gdyby jej sie cos stalo to zabilbym tego debila
-Wiem a ja bym ci pomogl-dodal sebastian
-Dzieki stary-powiedzial Marek-dobra ja lece musze zaczac pracowac zostawilem Ule w domu zeby troche odpoczela
-Dobrze zrobiles, ja tez mam troche roboty no to hej
-Czesc moze jutro pogadamy-powiedzial Marek wychodzac.
Skierowal sie do gabinetu pani prezes po drodze napotkal Viole
-O Marek-powitala go sekretarka-a gdzie Ula bo jej ani widu ani slychu
-Czesc Viola Ula zle sie czula nie przyszla dzisiaj do pracy wiec ja ja zastepuje na poczatek zrob mi mocnej kawy
-Jak za dawnych czasow-widzac mine Marka dodala-juz biegne zastepco pani prezes.
I zniknela za zakretem.Po kilku godzinach Marek postanowil udac sie do domu.
SIENNA
Otworzyl drzwi i krzyknol
-Ula juz jestem wrocilem-gdy nie uslyszal odpowiedzi na jego twarzy pojawil sie strach-Ula gdzie jestes?-nikt mu nie odpowiedzial
Przeszukal cale mieszkanie ale nikogo w nim nie bylo.Nagle drzwi sie otworzyly i w nich ukazala sie Ula z torbami pelnymi zakupow.
-O juz jestes miales byc przeciez o 13 00
-Udalo mi sie wczesniej gdzie ty bylas wiesz jak sie przestraszylem-powiedzial marek podbiegajac do niej i mocno ja tulac
-Powiedziales ze mam nikomu nie otwierac a nie nie wychodzic z domu-zaczela sie tlumaczyc-chcialam zrobic obiad ale w lodowce nic nie bylo wiec poszlam na zakupy
-Aha przepraszam ze tak na ciebie naskoczylem ale naprawde sie przestraszylem
-Nic sie nie stelo-powiedziala Ula i pocalowala swego ukochanego.
Ula zrobila obiad i zjedli z markiem rozmawiajac i smiejac sie przy tym.
Co bylo potem mozecie sobie wyobrazic.
-Marek musze jechac do rysiowa jak on sie dowie ze ja tu nocuje ...
-Nie przejmuj sie zawiadomilem policje mamy ochrone i chyba nie pojdziemy dzisiaj do pracy, a raczej ty nie pojdziesz- przerwal jej w pol zdania Marek z troska w glosie
-A ty?-zapytala Ula
- A ja pojde i popwiem ze jestes chora i cie zastopie-powiedzial z usmiechem- w koncu bylem kiedys prezesem
-Nie chodzi mi o to ze sobie nie poradzisz, ale o to ze on tam tez bedzie boje sie o ciebie
-To sie nie boj nic mi sie nie stanie-powiedzial Marek przytulajac ja do siebie-on mi nic nie zrobi napewno sie opamieta i jeszcze nas za to przeprosi zobaczysz- popatrzyl jej prosto w oczy a potem zaczol namietnie calowac-dobrze jade do firmy wroce okolo 12 00
-Dobrze pa uwarzaj na siebie i pamietaj ze cie kocham-odpowiedziala Ula
Marek byl juz przy drzwiach ale cos mu sie przypomnialo i sie cofnol
-Pod zadnym pozorem nikomu nie otwieraj
-Okej-powiedziala Ula zaskoczona wypowiedzia ukochanego.
FIRMA
-Czesc Seba- powiedzial Marek wchodzac do gabinetu przyjaciela
-No czesc stary i jak tam po tej aferze z Adamem
-Po tej aferze z Adamem druga afera z Adamem w ktorej glowny bohater pisze list do swej niby wybranki w ktorym pisze ze zabije jej ukochanego czyli mnie
-Zartujesz prawda?-zapytal z niedowierzaniem Sebastian- on sobie nie zdaje sprawy co robi ma jakies klapy na oczach
-Mnie to mowisz ja wiem ale Ula jest naprawde przestraszona dlatego zawiadomilem policie zeby jej pilnowali, gdyby jej sie cos stalo to zabilbym tego debila
-Wiem a ja bym ci pomogl-dodal sebastian
-Dzieki stary-powiedzial Marek-dobra ja lece musze zaczac pracowac zostawilem Ule w domu zeby troche odpoczela
-Dobrze zrobiles, ja tez mam troche roboty no to hej
-Czesc moze jutro pogadamy-powiedzial Marek wychodzac.
Skierowal sie do gabinetu pani prezes po drodze napotkal Viole
-O Marek-powitala go sekretarka-a gdzie Ula bo jej ani widu ani slychu
-Czesc Viola Ula zle sie czula nie przyszla dzisiaj do pracy wiec ja ja zastepuje na poczatek zrob mi mocnej kawy
-Jak za dawnych czasow-widzac mine Marka dodala-juz biegne zastepco pani prezes.
I zniknela za zakretem.Po kilku godzinach Marek postanowil udac sie do domu.
SIENNA
Otworzyl drzwi i krzyknol
-Ula juz jestem wrocilem-gdy nie uslyszal odpowiedzi na jego twarzy pojawil sie strach-Ula gdzie jestes?-nikt mu nie odpowiedzial
Przeszukal cale mieszkanie ale nikogo w nim nie bylo.Nagle drzwi sie otworzyly i w nich ukazala sie Ula z torbami pelnymi zakupow.
-O juz jestes miales byc przeciez o 13 00
-Udalo mi sie wczesniej gdzie ty bylas wiesz jak sie przestraszylem-powiedzial marek podbiegajac do niej i mocno ja tulac
-Powiedziales ze mam nikomu nie otwierac a nie nie wychodzic z domu-zaczela sie tlumaczyc-chcialam zrobic obiad ale w lodowce nic nie bylo wiec poszlam na zakupy
-Aha przepraszam ze tak na ciebie naskoczylem ale naprawde sie przestraszylem
-Nic sie nie stelo-powiedziala Ula i pocalowala swego ukochanego.
Ula zrobila obiad i zjedli z markiem rozmawiajac i smiejac sie przy tym.
Co bylo potem mozecie sobie wyobrazic.
Rozdzial 3
Ula budzi sie w mieszkaniu Marka rzeska i wypoczeta , ale obok niej nie bylo ukochanego . Przeszukala caly dom , ale go nie znalazla , wziela prysznic i sie ubrala wtedy uslyszala szelest przy drzwiach .Wszedl Marek .
- O moja krolewna sie obudzila .-widzac jej pytajace spojrzenie -bylem na zakupach w mojej lodowce nic nie ma .
-Aha to daj mi zakupy zrobie cos na sniadanie.-probowala mu je wziasc ale jej sie nie udalo.
-Za buziaka.-powiedzial i zrobil wyczekujaca mine.
-Prosze bardzo.-powiedziala Ula i namietnie go pocalowala .
Oddal jej zakupy , a sam poszedl zadzwonic do Seby calkiem o nim zapomnial .
-No czesc stary sorry , ale z tego zamieszania calkiem o tobie zapomnialem.
-No wlasnie widze dla mnie to sie nie ma czasu !-powiedzial z wyrzutem Seba .
-Mowie sorry dzisiaj pogadamy w firmie .
-Trzymam Cie za slowo! -powiedzial Sebastian i rozlaczyl sie .
W KUCHNI MARKA
-Ula zadzwonilas do swojeog taty ?-pyta Marek wchodzac do kuchni i przygladajac sie swojej ukochanej .
-O Boze zapomnialam , dokonczysz ?-pyta spogladajac na niedokonczone kanapki .
-Oczywiscie , lec dzwonic .-odpowiada Marek.
Ula dzwoni i mowi ojcu , ze dzis bedzie mogl porozmawiac z Markiem . Oczywiscie tata robi jej wyrzuty ze nie zadzwonila i ze nie wrocila na noc .
Marek i Ula zjedli sniadanie i ruszyli do samochodu .
W SAMOCHODZIE
- Ula jestes pewna , ze twoj tata mi wierzy?-pyta Marek dziwnym tonem .
-Tak , nie denerwoj sie !-odpowiada Ula dotykajac jego ramienia.-Bedzie dobrze !
-Latwo Ci mowic , ale dobra nic sie nie stanie .
Dojechali do Rysiowa , przywitala ich Beatka .
-Ulcia gdzie ty bylas ? Wiesz jak my sie o Ciebie martwilismy !
- Przepraszam zapomnailam zadzwonic bylam u Marka .- zaczela sie tlumaczyc Ula.
-Nastempnym razem nie zapomnij !-Beti pokiwala palcem i podbiegla do Marka rzucajac mu sie na szyje-Pogramy w pilke ?
-Dobrze ,ale najpierw porozmawiam z twoim tata.-odpowiedzil marek z usmiechem .
-Dobrze , ale sie pospiesz bede czekala na polu .
Marek wszedl za Ula do kuchni.
-Dziendobry panie Jozefie chcial pan ze mna rozmawiac.-powiedzial Marek.
-To ja ide sie przebrac.-powiedzila Ula.
-Tak , chcialem sie dowiedziec jakie ma pan zamiary wobec Uli .-zaczol pan Jozef .
-Yyy...powaznie chcialbym , aby zaostala moja zona.-widzac zaskoczona mine pana Jozefa -To znaczy z zareczynami jeszcze poczekam , ale wiem napewno , ze Ula to kobieta mojego zycia.
-I to chcialem uslyszec panie Marku .
-Skonczmy z tym pan jestem Marek .
-Jozef , a raczej tata .
-Dobrze teraz musze isc do Beti obiecalem jej , ze z nia zagram w pilke .
-Dobrze dowidzenia i milego dnia zycze .
-Dowidzenia i nawzajem .
Po polgodzinnej grze w pilke Ula i Marek pojechali do firmy , gdzie przywitala ich jak zawsze Viola gdyz Ania miala tygodniowy urlop.
Gdy Ula i Marek pracowali w gabinecie pani prezes do drzwi zapukal Adam.
Nie bylo widac jego twarzy , gdyz zasalnail ja wielki bukiet czerwonych roz .
Nie zwracajac uwagi na zdziwionego Marka podszedl do rownie zdziwionej Uli i przed nia kleknol wypowiadajac slowa :
-Wiem wszystko , rozszyfrowalem Cie!
-Ale co wiesz ?-pyta zaskoczona zachowaniem kolegi Ula .
-Wiem ze mnie kochasz i powiem Ci , ze ja Ciebie tez jestesmy dobrani jak dwie polowy jablka!-odpowiedzial nie patrzac jej prosto w oczy .
-Adam nie wiekm o co Ci chodzi ? Ale mi sie to nie podoba !-odparla zmieszana Ula .
Calej sytuacji przygladal sie Marek zarazem zaskoczony , wnerwiony , a takze zazdrosny.
Wtedy Adam odlozyl roze i wziol swe dlonie , dlonie Uli i zaczol je calowac mowiac :
-Nie musimy juz ukrywac naszej milosci !Ulenka prosze no przestanmy sie oszukiwac !
-Adam ja Cie nie kocham i nie wiem z kad u Ciebie takie przypuszczenia !-powiedziala Ula probujac wyrwac swoje dlonie z mocnego uscisku Adama -Ja kocham Marka !!!!!!
-Wydaje Ci sie i zamierzam to zmienic !-powiedzial wstaajc i dopiero teraz popatrzy na Marka wrogim spojrzeniem -On Cie nie kocha !Ale ja Cie kocham !
W tym momencie ruszyl do Marka i wycelowal cios piescia w jego nos , ale Marek zrobil unik chwytajac reke Adama i popychjac go na kanape .Adam sie jednak nie poddal biorac rozped przewrocil Marka , zaczeli sie okladac piesciami tarzajac sie po ziemi . Ula nie mogla na to patzrec krzyczala zeby przestali , ale to nic nie dawalo wiec wyleciala na korytarz i pobiegla do Sebastiana. Wpadla do jego gabinetu mowiac :
-Chodz musisz ich rozdzieli bo sie pozabijaja !-byla roztrzesiona .
-Ale kogo ?! Co sie stalo ?! - pytal zaskoczony Seba ale pobiegl za nia .
-Marka i Adama chodz szybko !!
Wpadli do gabinetu , a tam nadal trwala bujka tylko teraz Marek byl gora !
-Rozdziel ich !-krzyczala Ula.
Seba zlapal Marka za lokcie i odtracil go od Adama , oczywiscie na to wszystko Viola nie wiedzac co sie stalowypytywala Ule .Ale ta byla zabardzo roztrzesiona widzac zakrwawione twarze mezczyzn , zeby jej odpowiedziec .
-Zoabczysz !! Zdobede ja !!Ona Cie nie kocha !!-krzyczal Adam i wybiegl z gabinetu .
Wtedy ula podbiegla do Marka i sie od niego przytulila , a on odwzajemnil uscisk .
-O co wam poszlo ?-pyta zdyszany Sebastian .
Zamaist Marka odpowiada Ula :
-Ubzdural sobie cos !!
-Ale co ?Ze to tak wkurzylo Marka !-nadal dopytywal sie Seba-W zyciu nie widzialem go w takim stanie .
-No wlasnie co ??!!-wlaczyla sie Viola.
-Ubzdural sobie ze go kocham i ze on mnie tez !-powiedziala Ula , ktora andal byla w szoku po tym co sie stalo .
-Adam powiedzial ze Cie kocha i ze ty go tez ?!-pytala z niedowiezaniem Viola-A wiec o to mu chodzilo !
-Ale o co ?!Kiedy?!-Ula nie zrozumiala wypowiedzi kolezanki .
-Jak mi kazalas i poszlam do niego i opowiedzialam jak to Marek wyznal Ci milosc i ze mi sie zdaje ze to milosc do samego konca to on burknol cos pod nosem zebym nie slyszala i nagle zrobil sie wsciekly , wiec wyszlam !-zaczela peplac Violka.
-A slyszalas co burknol pod nosem ?-pyta zaintrygowana Ula.
-Tak , powiedzial doslownie takie slowa ''To sie jeszcze okarze!'' -Viola powiedziala te slowa , a dopiero pozniej zdala sobie sprawe co one znacza .
-Dobra dzieki Ci Viola , tobie tez Sebastian , a Ty-i tu zwrocila sie do Marka-Idziesz ze mna do toalety musze Ci to opatrzec .
TOALETA
-Mogles go po prostu wyrzucic z gabinetu , a nie od razu sie z nim bic .-Ula robila wyrzuty Markowi .
-I co mialem pozwoli zeby ten sukinkot niszczyl wszystko glupimi wymyslami !-mamrotal Marek (nie mogl dobrze mowic).
-Przeciez wiesz , ze to sa tylko wymysly tak anprawde kocham Ciebie , a go poprostu lubie .-mowi Ula po krotkim zastanowieniu-Choc teraz juz przestalam .
-Ała!!-krzyknol Marek-Boli !!
-Oj przepraszam ! -najpierw z zalem w glosie pozniej ostrzej -Trzeba bylo sie nie bic to by nie bolalo .
-Jeju Ula kocham Cie , kocham rozumiesz i nie moglem pozwolic zeby wygadywal tobie bzdury .-zaczol tlumaczyc sie Marek -A wogole to on zaczol.
-O , dobrze juz dobzre .-powiedziala Ula przygladajac sie siniakom i peknietej wardze ukochanego.-Rany opatrzone teraz jedziemy do Rysiowa , tylko pojde po torebke .
-Jak to do Rysiowa , a nie do mnie ?-pyta z zalem Marek .
-Pojedziemy do Rysiowa po kilka moich rzeczy gluptasie , przeciez nie zostawie Cie w takim stanie samego .-mowi Ula z usmiechem calujac Marka deliaktnie w policzek .
-Aha juz sie przestraszylem, no to chodzmy.
Ula wziela torebke nie zauwazajac wystajacej z niej koperty
RYSIÓW
-Czesc tato przyszlam po pare rzeczy- krzyknela Ula wchodzac do domu z Markiem
-Czesc ciorcia dobrze- wyszedl z kuchni pan Jozef a za nim wybiegla Beti
-Robimy obiad zostaniecie- krzyknela usmiechnieta, ale zauwazajac twarz Marka zbledla- co sie stalo?
-A nic takiego Beti, a na obiad zostaniemy- odpowiedzial Marek biorac ja na rece i zerkajac na Ule
-Tak zostanuiemy, ale ja najpierw ide po rzeczy- poparla ukochanego i poszla do swojego pokoju
-Obiad bedazie za 30 minut- powiedzial Jozef zapraszając gestem Marka do kuchni- biles sie z kims?
- Nie da sie ukryc- odpowiedzial zmieszany Marek
-O co poszlo?
-O Ule, adam ksiegowy ubzdural sobie ze Ula go kocha i ze on ja tez, a nastepnie rzucil sie na mnie-strescil Marek
-Aha zachowales sie honorowo jak to przystalo na mezczyzne.
W tym momencie weszla Ula
-Co przystalo na mezczyzne?-zapytala ze zdziwieniem
-A nic takiego Ulcia siadaj podaje obiad-szybko powiedzial Jozef.
Zjedli obiad Marek wziol torbe z rzeczmi Uli i zaniosl do samochodu. Pozegnali sie i pojechali na sienna.
Ula zauwazyla wystajaca koperte w torebce jak Marek bral prysznic. Otworzyla ja
KOCHANIE
Wiem ze mnie kochasz przestan siebie oklamywac. Ten pozal sie Boze Dobrzanski mydli ci oczy. Pisze do ciebie ten list, bo gdy chce z toba porozmawiac on zawsze jest obok. Dlatego, aby pokazac naszej milosci swiatlo dzienne musze go usunac. Napewno bedzie to dla ciebie szok, ale uwierz mi jestes do niego przywiazana bo cie omamil, ale tak naprawde kochasz mnie. Dlatego jestem zmuszony sie go pozbyc.
Na zawsze twoj Adam
Ula czytajac list zaczela plakac. Marek wyszedl z lazienki slyszac szloch dziewczyny od razu do niej pobiegl. Ona widzac go rzucila mu suie na szyje i bez slowa mocno go przytulila.
-Co sie stalo?- zapytal przsestraszony odwzajemniajac uscisk
-Musimy.......musimy......Nie mozemy byc razem- powiedziala opanowujac lzy naplywajace jej do oczu
-Ale o co chodzi? jakto? nie kochasz mnie?- pyta Marek bojac sie co ukochana odpowie.
-Kocham bardzo kocham- odpowiedziala patrzac mu prosto w oczy. spadl mu kamien z serca, wiedzial ze mowi prawde- tylko adam napisal do mnie list i...i...- wybuchnela placzem
-I co?- Marek probowal ja uspokoic, gdy doszla do siebie powiedziala:
-Napisal, ze cie zabije on nie zartuje Marek nie moge pozwolic zeby ci sie cos stalo
-To podpada pod paragraf nic nas nie rozdzieli slyszysz on sie do mnie nie zblizy probuje cie przestraszyc-zaczol spokojnie Marek-pokaz mi ten list.Ula mu go podala
-Teraz idz sie polozyc bo jestes zmeczona-powiedzial z troska w glosie i zaprowadzil ja do sypialni, a sam w spokoju przeczytal list.
nie bal sie o siebie a o Ule, wiec postanowil isc z tym na policje.Sprawdzil czy spi i pojechal tam przyjeto jego zgloszenie i dano ochrone Uli. Wrocil i przygladal sie spiacej Uli az sam zasnol.
- O moja krolewna sie obudzila .-widzac jej pytajace spojrzenie -bylem na zakupach w mojej lodowce nic nie ma .
-Aha to daj mi zakupy zrobie cos na sniadanie.-probowala mu je wziasc ale jej sie nie udalo.
-Za buziaka.-powiedzial i zrobil wyczekujaca mine.
-Prosze bardzo.-powiedziala Ula i namietnie go pocalowala .
Oddal jej zakupy , a sam poszedl zadzwonic do Seby calkiem o nim zapomnial .
-No czesc stary sorry , ale z tego zamieszania calkiem o tobie zapomnialem.
-No wlasnie widze dla mnie to sie nie ma czasu !-powiedzial z wyrzutem Seba .
-Mowie sorry dzisiaj pogadamy w firmie .
-Trzymam Cie za slowo! -powiedzial Sebastian i rozlaczyl sie .
W KUCHNI MARKA
-Ula zadzwonilas do swojeog taty ?-pyta Marek wchodzac do kuchni i przygladajac sie swojej ukochanej .
-O Boze zapomnialam , dokonczysz ?-pyta spogladajac na niedokonczone kanapki .
-Oczywiscie , lec dzwonic .-odpowiada Marek.
Ula dzwoni i mowi ojcu , ze dzis bedzie mogl porozmawiac z Markiem . Oczywiscie tata robi jej wyrzuty ze nie zadzwonila i ze nie wrocila na noc .
Marek i Ula zjedli sniadanie i ruszyli do samochodu .
W SAMOCHODZIE
- Ula jestes pewna , ze twoj tata mi wierzy?-pyta Marek dziwnym tonem .
-Tak , nie denerwoj sie !-odpowiada Ula dotykajac jego ramienia.-Bedzie dobrze !
-Latwo Ci mowic , ale dobra nic sie nie stanie .
Dojechali do Rysiowa , przywitala ich Beatka .
-Ulcia gdzie ty bylas ? Wiesz jak my sie o Ciebie martwilismy !
- Przepraszam zapomnailam zadzwonic bylam u Marka .- zaczela sie tlumaczyc Ula.
-Nastempnym razem nie zapomnij !-Beti pokiwala palcem i podbiegla do Marka rzucajac mu sie na szyje-Pogramy w pilke ?
-Dobrze ,ale najpierw porozmawiam z twoim tata.-odpowiedzil marek z usmiechem .
-Dobrze , ale sie pospiesz bede czekala na polu .
Marek wszedl za Ula do kuchni.
-Dziendobry panie Jozefie chcial pan ze mna rozmawiac.-powiedzial Marek.
-To ja ide sie przebrac.-powiedzila Ula.
-Tak , chcialem sie dowiedziec jakie ma pan zamiary wobec Uli .-zaczol pan Jozef .
-Yyy...powaznie chcialbym , aby zaostala moja zona.-widzac zaskoczona mine pana Jozefa -To znaczy z zareczynami jeszcze poczekam , ale wiem napewno , ze Ula to kobieta mojego zycia.
-I to chcialem uslyszec panie Marku .
-Skonczmy z tym pan jestem Marek .
-Jozef , a raczej tata .
-Dobrze teraz musze isc do Beti obiecalem jej , ze z nia zagram w pilke .
-Dobrze dowidzenia i milego dnia zycze .
-Dowidzenia i nawzajem .
Po polgodzinnej grze w pilke Ula i Marek pojechali do firmy , gdzie przywitala ich jak zawsze Viola gdyz Ania miala tygodniowy urlop.
Gdy Ula i Marek pracowali w gabinecie pani prezes do drzwi zapukal Adam.
Nie bylo widac jego twarzy , gdyz zasalnail ja wielki bukiet czerwonych roz .
Nie zwracajac uwagi na zdziwionego Marka podszedl do rownie zdziwionej Uli i przed nia kleknol wypowiadajac slowa :
-Wiem wszystko , rozszyfrowalem Cie!
-Ale co wiesz ?-pyta zaskoczona zachowaniem kolegi Ula .
-Wiem ze mnie kochasz i powiem Ci , ze ja Ciebie tez jestesmy dobrani jak dwie polowy jablka!-odpowiedzial nie patrzac jej prosto w oczy .
-Adam nie wiekm o co Ci chodzi ? Ale mi sie to nie podoba !-odparla zmieszana Ula .
Calej sytuacji przygladal sie Marek zarazem zaskoczony , wnerwiony , a takze zazdrosny.
Wtedy Adam odlozyl roze i wziol swe dlonie , dlonie Uli i zaczol je calowac mowiac :
-Nie musimy juz ukrywac naszej milosci !Ulenka prosze no przestanmy sie oszukiwac !
-Adam ja Cie nie kocham i nie wiem z kad u Ciebie takie przypuszczenia !-powiedziala Ula probujac wyrwac swoje dlonie z mocnego uscisku Adama -Ja kocham Marka !!!!!!
-Wydaje Ci sie i zamierzam to zmienic !-powiedzial wstaajc i dopiero teraz popatrzy na Marka wrogim spojrzeniem -On Cie nie kocha !Ale ja Cie kocham !
W tym momencie ruszyl do Marka i wycelowal cios piescia w jego nos , ale Marek zrobil unik chwytajac reke Adama i popychjac go na kanape .Adam sie jednak nie poddal biorac rozped przewrocil Marka , zaczeli sie okladac piesciami tarzajac sie po ziemi . Ula nie mogla na to patzrec krzyczala zeby przestali , ale to nic nie dawalo wiec wyleciala na korytarz i pobiegla do Sebastiana. Wpadla do jego gabinetu mowiac :
-Chodz musisz ich rozdzieli bo sie pozabijaja !-byla roztrzesiona .
-Ale kogo ?! Co sie stalo ?! - pytal zaskoczony Seba ale pobiegl za nia .
-Marka i Adama chodz szybko !!
Wpadli do gabinetu , a tam nadal trwala bujka tylko teraz Marek byl gora !
-Rozdziel ich !-krzyczala Ula.
Seba zlapal Marka za lokcie i odtracil go od Adama , oczywiscie na to wszystko Viola nie wiedzac co sie stalowypytywala Ule .Ale ta byla zabardzo roztrzesiona widzac zakrwawione twarze mezczyzn , zeby jej odpowiedziec .
-Zoabczysz !! Zdobede ja !!Ona Cie nie kocha !!-krzyczal Adam i wybiegl z gabinetu .
Wtedy ula podbiegla do Marka i sie od niego przytulila , a on odwzajemnil uscisk .
-O co wam poszlo ?-pyta zdyszany Sebastian .
Zamaist Marka odpowiada Ula :
-Ubzdural sobie cos !!
-Ale co ?Ze to tak wkurzylo Marka !-nadal dopytywal sie Seba-W zyciu nie widzialem go w takim stanie .
-No wlasnie co ??!!-wlaczyla sie Viola.
-Ubzdural sobie ze go kocham i ze on mnie tez !-powiedziala Ula , ktora andal byla w szoku po tym co sie stalo .
-Adam powiedzial ze Cie kocha i ze ty go tez ?!-pytala z niedowiezaniem Viola-A wiec o to mu chodzilo !
-Ale o co ?!Kiedy?!-Ula nie zrozumiala wypowiedzi kolezanki .
-Jak mi kazalas i poszlam do niego i opowiedzialam jak to Marek wyznal Ci milosc i ze mi sie zdaje ze to milosc do samego konca to on burknol cos pod nosem zebym nie slyszala i nagle zrobil sie wsciekly , wiec wyszlam !-zaczela peplac Violka.
-A slyszalas co burknol pod nosem ?-pyta zaintrygowana Ula.
-Tak , powiedzial doslownie takie slowa ''To sie jeszcze okarze!'' -Viola powiedziala te slowa , a dopiero pozniej zdala sobie sprawe co one znacza .
-Dobra dzieki Ci Viola , tobie tez Sebastian , a Ty-i tu zwrocila sie do Marka-Idziesz ze mna do toalety musze Ci to opatrzec .
TOALETA
-Mogles go po prostu wyrzucic z gabinetu , a nie od razu sie z nim bic .-Ula robila wyrzuty Markowi .
-I co mialem pozwoli zeby ten sukinkot niszczyl wszystko glupimi wymyslami !-mamrotal Marek (nie mogl dobrze mowic).
-Przeciez wiesz , ze to sa tylko wymysly tak anprawde kocham Ciebie , a go poprostu lubie .-mowi Ula po krotkim zastanowieniu-Choc teraz juz przestalam .
-Ała!!-krzyknol Marek-Boli !!
-Oj przepraszam ! -najpierw z zalem w glosie pozniej ostrzej -Trzeba bylo sie nie bic to by nie bolalo .
-Jeju Ula kocham Cie , kocham rozumiesz i nie moglem pozwolic zeby wygadywal tobie bzdury .-zaczol tlumaczyc sie Marek -A wogole to on zaczol.
-O , dobrze juz dobzre .-powiedziala Ula przygladajac sie siniakom i peknietej wardze ukochanego.-Rany opatrzone teraz jedziemy do Rysiowa , tylko pojde po torebke .
-Jak to do Rysiowa , a nie do mnie ?-pyta z zalem Marek .
-Pojedziemy do Rysiowa po kilka moich rzeczy gluptasie , przeciez nie zostawie Cie w takim stanie samego .-mowi Ula z usmiechem calujac Marka deliaktnie w policzek .
-Aha juz sie przestraszylem, no to chodzmy.
Ula wziela torebke nie zauwazajac wystajacej z niej koperty
RYSIÓW
-Czesc tato przyszlam po pare rzeczy- krzyknela Ula wchodzac do domu z Markiem
-Czesc ciorcia dobrze- wyszedl z kuchni pan Jozef a za nim wybiegla Beti
-Robimy obiad zostaniecie- krzyknela usmiechnieta, ale zauwazajac twarz Marka zbledla- co sie stalo?
-A nic takiego Beti, a na obiad zostaniemy- odpowiedzial Marek biorac ja na rece i zerkajac na Ule
-Tak zostanuiemy, ale ja najpierw ide po rzeczy- poparla ukochanego i poszla do swojego pokoju
-Obiad bedazie za 30 minut- powiedzial Jozef zapraszając gestem Marka do kuchni- biles sie z kims?
- Nie da sie ukryc- odpowiedzial zmieszany Marek
-O co poszlo?
-O Ule, adam ksiegowy ubzdural sobie ze Ula go kocha i ze on ja tez, a nastepnie rzucil sie na mnie-strescil Marek
-Aha zachowales sie honorowo jak to przystalo na mezczyzne.
W tym momencie weszla Ula
-Co przystalo na mezczyzne?-zapytala ze zdziwieniem
-A nic takiego Ulcia siadaj podaje obiad-szybko powiedzial Jozef.
Zjedli obiad Marek wziol torbe z rzeczmi Uli i zaniosl do samochodu. Pozegnali sie i pojechali na sienna.
Ula zauwazyla wystajaca koperte w torebce jak Marek bral prysznic. Otworzyla ja
KOCHANIE
Wiem ze mnie kochasz przestan siebie oklamywac. Ten pozal sie Boze Dobrzanski mydli ci oczy. Pisze do ciebie ten list, bo gdy chce z toba porozmawiac on zawsze jest obok. Dlatego, aby pokazac naszej milosci swiatlo dzienne musze go usunac. Napewno bedzie to dla ciebie szok, ale uwierz mi jestes do niego przywiazana bo cie omamil, ale tak naprawde kochasz mnie. Dlatego jestem zmuszony sie go pozbyc.
Na zawsze twoj Adam
Ula czytajac list zaczela plakac. Marek wyszedl z lazienki slyszac szloch dziewczyny od razu do niej pobiegl. Ona widzac go rzucila mu suie na szyje i bez slowa mocno go przytulila.
-Co sie stalo?- zapytal przsestraszony odwzajemniajac uscisk
-Musimy.......musimy......Nie mozemy byc razem- powiedziala opanowujac lzy naplywajace jej do oczu
-Ale o co chodzi? jakto? nie kochasz mnie?- pyta Marek bojac sie co ukochana odpowie.
-Kocham bardzo kocham- odpowiedziala patrzac mu prosto w oczy. spadl mu kamien z serca, wiedzial ze mowi prawde- tylko adam napisal do mnie list i...i...- wybuchnela placzem
-I co?- Marek probowal ja uspokoic, gdy doszla do siebie powiedziala:
-Napisal, ze cie zabije on nie zartuje Marek nie moge pozwolic zeby ci sie cos stalo
-To podpada pod paragraf nic nas nie rozdzieli slyszysz on sie do mnie nie zblizy probuje cie przestraszyc-zaczol spokojnie Marek-pokaz mi ten list.Ula mu go podala
-Teraz idz sie polozyc bo jestes zmeczona-powiedzial z troska w glosie i zaprowadzil ja do sypialni, a sam w spokoju przeczytal list.
nie bal sie o siebie a o Ule, wiec postanowil isc z tym na policje.Sprawdzil czy spi i pojechal tam przyjeto jego zgloszenie i dano ochrone Uli. Wrocil i przygladal sie spiacej Uli az sam zasnol.
środa, 4 sierpnia 2010
Rozdzial 2
Ula budzi sie rano wypoczeta i wspomina wydarzenia wczorajszego dnia .
-Ula wstawaj juz 7 :00 spoznisz sie -wola Jozef z kuchni .
-Umowilam sie z Markiem o 8 :00 juz wstaje -odpowiedziala Ula i pobiegla do lazienki . Gdy wyszla sniadanie juz bylo gotowe .
-Czesc Ulcia , ale ty ladnie wczoraj wygladalas z Markiem . - zawolala Beatka widzac Ule w drzwiach .
-Dziekuje Beti , a gdzie Jasiek ?
-Jasiek zostal na noc u Kingi .-odpowiedziala Jozef -Ula jedz szybko bo zaraz Marek przyjedzie .
-Dobrze -mowi Ula jedzac kanapke .
10 minut pozniej Marek podjezdza pod dom Cieplakow .
-Dobra ja ide Marek przyjechal .-zegna sie Ula .
Ula miala na sobie piekna bialo-blekitna sukienke ktora kontrastowala z kolorem jej pieknych oczu .Gdy Marek ja oniemial z zachwytu .Kiedy otworzyla drzwi i usiadla zdolal tylko wydusic :
-Pieknie wygladasz .
-Dziekuje -odpowiedziala Ula lekko zaskoczona reakcja ukochanego na zwykla sukienke .
Chwile jej sie przygladal , a potem wrocil na ziemie :
-No to kierunek FeboDobrzanski ?
-Tak - odpowiedziala Ula calujac go w policzek .
-Czym sobie zasluzylem ?-pyta Marek ukazujac swe doleczki .
-Tym ze jestes -odpowiedziala Ula ktorej na widok doleczkow zakrecilo sie w glowie .
-Zawsze bede -odpowiedzial Marek przyciagajac ja do siebie i calujac namietnie , gdy sie opamietali powiedzial-No to jedziemy .
FIRMA
Ula i Marek wychodza z windy i kieruja sie do gabinetu pani prezes . Po drodze spotykaja Violette , ktora na ich widok odklada pomidory .
-No kogoz ja widze -mowi gdy podchodza do jej biorka -widzisz Ula mowilam ze przyjedzie na bialym rumaku , a ty nie wierzylas a tu taka niespodzianka wyskoczyl jak Filip z filipin -ciagnie rozesmina Viola .
-Raczej jak Filip z Konopii - poprawia ja rozbawiony Marek .
-Jak zwal tak zwal . Ale opowiadajcie , co robiliscie potem jak tam noc wyspani bo cos mi sie wzdaje ze nie , ja od samego poczatku trzymalam za was jablko , albo pomarancze juz nie wazne , ale nie wazne no mowcie cos - gdy Viola w koncu sie zamknela do akcji wkroczyla Ula .
-Tak jestesmy wyspani dziekujemy za trzymanie za nas jablka czy pomaranczy , a teraz do rzeczy Adam juz wrocil ?
-Tak , ale po co Ci Adam skoro masz Marka -pyta Viola patrzac na nia z zmrozonymi oczami .
-Owszem mam Marka , ale Marek nie jest od finansow , a Adam tak wiec idz do niego i powiedz mu zeby obliczyl zyski i straty pokazu FD gusto . -powiedziala troche zdenerwowona Ula .
-Juz sie robi tylko sie nie denerwoj -odpowiedziala Viola i pobiegla do Adama .
GABINET ULI
-Ale ta Viola jest roztrzepana - mowi Ulam siadajac na kanapie .
-O co jej chodzilo z tym bialym rumakiem ? -pyta Marek z pytajcym wyrazem twarzy .
-O nic jak przyjezdzalam z kreacjami to podbiegla do mnie i zapytala sie czy dzwoniles jak powiedzialam nie to ona zebym sie nie martwila bo przyjedziesz na bialym koniu .
-Aha teraz rozumiem , tak nawiasem przepraszam zapomnilem o koniu.
Oboje wybuchneli smiechem .
-No nie wiem czy ci to wybacze.-mowi Ula-bedziesz mnie musial jeszcze raz pozadnie przeprosic .
-Dobra .-i w tym momencie zblizyl sie do niej i zaczal ja namietnie calowac powtarzajac slowo-Przepraszam.
Gdy sie od niej odkleil powiedziala tylko -Przeprosiny przjete.-i zaczela kontynuowac to co on skonczyl.
GABINET ADAMA
Viola wchodyi oczywiscie nie pukajac do drzwi .
-Puka sie .-mowi na dziendobry Adam .
-No czesc Adamku cos Ty taki nerwowy ja tu przychodze z prosba od pani prezes. -odpowiada Viola z wymuszonym usmiechem .
-A co chce odemnie nasza Ulcia to znaczy pani prezes .
-Oj ona juz nie nasza tylko Marka , nie bylo Cie na pokazie wiec nie wiesz.-rozkrecila sie Viola-Marek przy wszystkich na pokazie do mikrofonu wyznal Uli milosc .
-Co?!-pyta zaskoczony ,a zarazem wsciekly Adam .
Gdy sie opamietal :
-To znaczy swietnie , a co chce odemnie pani prezes ?
-Oblicz zyski i straty FD gusto .- mowi zaskoczona zmienionym tonem swojego kolegi-ale tak naprwde to mysle , ze Marek i Ula to juz milosc do konca do samego konca .
-To sie jeszcze okaze.-szepnol Adam .
-Co ty tam mamroczesz ? - pyta Viola ktora nie doslyszala slow Adama.
-Nic nic , przekaz pani prezes ze jutro jej to przyniose .
-Okej!-powiedziala Violka na odchodnym .
Viola wpadla do gabinetu Uli jak strzala , a tam Marek i Ula nadal sie calowali .
-Oj ,przepraszam musze nauczyc sie pukac-mowi Viola poprzedzajac wzpowiedz Uli -Adam powiedzial ze na jutro to zrobi , ale byl jakis dziwny , ale co ja wam bede bzdurami glowy puszyc. Zostawiam was gruchajcie sobie jak te dwa bociany , lece pa .
Viola wyszla . Ula i Marek czerwoni ze wstydu i rozbawieni wypowiedzia asystantki milczeli przez chwile .
Cisze przerwala Ula :
-No to moze zabierzemy sie do pracy narazie bedziemy pracowac w tzm gabinecie , pozniej cos dla Ciebie wykombinuje.
-Mi sie to podoba caly czas bede obok Ciebie - odpowiedzial Marek.
Pracowali przez nastempne 4 godziny .
-No to nie mamy juz nic do roboty to moze pojdziemy na lunch , a potem do mnie - zaproponowal Marek z iskierkami w oczach .
-Dobrze.-wyszli na korytarz -Viola my juz idziemy i raczej dzisiaj nie wrocimy .
-Okej, bede wszystkiego pilnowac jak wlasnego pomidora .
-Czesc-powiedyiala Ula przemilczajac glupia wypowiedz kolezanki
-Czesc-powiedzial Marek rozbawieniem widocznym na twarzy.
W SAMOCHODZIE PO LUNCHU
-Acha Marek zapomnialam moj tata chce z toba porozmawiac-mowi ula ktorej wlasnie teraz przypomniala sie ta wazna sprawa
-O czym?-pyta przestraszony Marek
-nie wiem, ale nie boj sie moj tata uwierzyl w to ze mnie kochasz-odpowiada Ula rozbawiona strachem ukochanego.
-acha, no to moze jutro jak cie rano odwioye zebzs sie przebrala ?- pzta y figlarnzm usmiechem Marek
-Cyz to propozycja?-pyta z rownie figlarnym usmiechem Ula
-Owszem-odpowiada Marek muskajac ja w policzek
-Dobrze, jutro rano uprzedze tate.
Dojechali na sienna Ula zwiedzila mieszkanie stwierdzila ze bardzo ladne.
Mozecie sobie wzobrazic co bylo dalej !
-Ula wstawaj juz 7 :00 spoznisz sie -wola Jozef z kuchni .
-Umowilam sie z Markiem o 8 :00 juz wstaje -odpowiedziala Ula i pobiegla do lazienki . Gdy wyszla sniadanie juz bylo gotowe .
-Czesc Ulcia , ale ty ladnie wczoraj wygladalas z Markiem . - zawolala Beatka widzac Ule w drzwiach .
-Dziekuje Beti , a gdzie Jasiek ?
-Jasiek zostal na noc u Kingi .-odpowiedziala Jozef -Ula jedz szybko bo zaraz Marek przyjedzie .
-Dobrze -mowi Ula jedzac kanapke .
10 minut pozniej Marek podjezdza pod dom Cieplakow .
-Dobra ja ide Marek przyjechal .-zegna sie Ula .
Ula miala na sobie piekna bialo-blekitna sukienke ktora kontrastowala z kolorem jej pieknych oczu .Gdy Marek ja oniemial z zachwytu .Kiedy otworzyla drzwi i usiadla zdolal tylko wydusic :
-Pieknie wygladasz .
-Dziekuje -odpowiedziala Ula lekko zaskoczona reakcja ukochanego na zwykla sukienke .
Chwile jej sie przygladal , a potem wrocil na ziemie :
-No to kierunek FeboDobrzanski ?
-Tak - odpowiedziala Ula calujac go w policzek .
-Czym sobie zasluzylem ?-pyta Marek ukazujac swe doleczki .
-Tym ze jestes -odpowiedziala Ula ktorej na widok doleczkow zakrecilo sie w glowie .
-Zawsze bede -odpowiedzial Marek przyciagajac ja do siebie i calujac namietnie , gdy sie opamietali powiedzial-No to jedziemy .
FIRMA
Ula i Marek wychodza z windy i kieruja sie do gabinetu pani prezes . Po drodze spotykaja Violette , ktora na ich widok odklada pomidory .
-No kogoz ja widze -mowi gdy podchodza do jej biorka -widzisz Ula mowilam ze przyjedzie na bialym rumaku , a ty nie wierzylas a tu taka niespodzianka wyskoczyl jak Filip z filipin -ciagnie rozesmina Viola .
-Raczej jak Filip z Konopii - poprawia ja rozbawiony Marek .
-Jak zwal tak zwal . Ale opowiadajcie , co robiliscie potem jak tam noc wyspani bo cos mi sie wzdaje ze nie , ja od samego poczatku trzymalam za was jablko , albo pomarancze juz nie wazne , ale nie wazne no mowcie cos - gdy Viola w koncu sie zamknela do akcji wkroczyla Ula .
-Tak jestesmy wyspani dziekujemy za trzymanie za nas jablka czy pomaranczy , a teraz do rzeczy Adam juz wrocil ?
-Tak , ale po co Ci Adam skoro masz Marka -pyta Viola patrzac na nia z zmrozonymi oczami .
-Owszem mam Marka , ale Marek nie jest od finansow , a Adam tak wiec idz do niego i powiedz mu zeby obliczyl zyski i straty pokazu FD gusto . -powiedziala troche zdenerwowona Ula .
-Juz sie robi tylko sie nie denerwoj -odpowiedziala Viola i pobiegla do Adama .
GABINET ULI
-Ale ta Viola jest roztrzepana - mowi Ulam siadajac na kanapie .
-O co jej chodzilo z tym bialym rumakiem ? -pyta Marek z pytajcym wyrazem twarzy .
-O nic jak przyjezdzalam z kreacjami to podbiegla do mnie i zapytala sie czy dzwoniles jak powiedzialam nie to ona zebym sie nie martwila bo przyjedziesz na bialym koniu .
-Aha teraz rozumiem , tak nawiasem przepraszam zapomnilem o koniu.
Oboje wybuchneli smiechem .
-No nie wiem czy ci to wybacze.-mowi Ula-bedziesz mnie musial jeszcze raz pozadnie przeprosic .
-Dobra .-i w tym momencie zblizyl sie do niej i zaczal ja namietnie calowac powtarzajac slowo-Przepraszam.
Gdy sie od niej odkleil powiedziala tylko -Przeprosiny przjete.-i zaczela kontynuowac to co on skonczyl.
GABINET ADAMA
Viola wchodyi oczywiscie nie pukajac do drzwi .
-Puka sie .-mowi na dziendobry Adam .
-No czesc Adamku cos Ty taki nerwowy ja tu przychodze z prosba od pani prezes. -odpowiada Viola z wymuszonym usmiechem .
-A co chce odemnie nasza Ulcia to znaczy pani prezes .
-Oj ona juz nie nasza tylko Marka , nie bylo Cie na pokazie wiec nie wiesz.-rozkrecila sie Viola-Marek przy wszystkich na pokazie do mikrofonu wyznal Uli milosc .
-Co?!-pyta zaskoczony ,a zarazem wsciekly Adam .
Gdy sie opamietal :
-To znaczy swietnie , a co chce odemnie pani prezes ?
-Oblicz zyski i straty FD gusto .- mowi zaskoczona zmienionym tonem swojego kolegi-ale tak naprwde to mysle , ze Marek i Ula to juz milosc do konca do samego konca .
-To sie jeszcze okaze.-szepnol Adam .
-Co ty tam mamroczesz ? - pyta Viola ktora nie doslyszala slow Adama.
-Nic nic , przekaz pani prezes ze jutro jej to przyniose .
-Okej!-powiedziala Violka na odchodnym .
Viola wpadla do gabinetu Uli jak strzala , a tam Marek i Ula nadal sie calowali .
-Oj ,przepraszam musze nauczyc sie pukac-mowi Viola poprzedzajac wzpowiedz Uli -Adam powiedzial ze na jutro to zrobi , ale byl jakis dziwny , ale co ja wam bede bzdurami glowy puszyc. Zostawiam was gruchajcie sobie jak te dwa bociany , lece pa .
Viola wyszla . Ula i Marek czerwoni ze wstydu i rozbawieni wypowiedzia asystantki milczeli przez chwile .
Cisze przerwala Ula :
-No to moze zabierzemy sie do pracy narazie bedziemy pracowac w tzm gabinecie , pozniej cos dla Ciebie wykombinuje.
-Mi sie to podoba caly czas bede obok Ciebie - odpowiedzial Marek.
Pracowali przez nastempne 4 godziny .
-No to nie mamy juz nic do roboty to moze pojdziemy na lunch , a potem do mnie - zaproponowal Marek z iskierkami w oczach .
-Dobrze.-wyszli na korytarz -Viola my juz idziemy i raczej dzisiaj nie wrocimy .
-Okej, bede wszystkiego pilnowac jak wlasnego pomidora .
-Czesc-powiedyiala Ula przemilczajac glupia wypowiedz kolezanki
-Czesc-powiedzial Marek rozbawieniem widocznym na twarzy.
W SAMOCHODZIE PO LUNCHU
-Acha Marek zapomnialam moj tata chce z toba porozmawiac-mowi ula ktorej wlasnie teraz przypomniala sie ta wazna sprawa
-O czym?-pyta przestraszony Marek
-nie wiem, ale nie boj sie moj tata uwierzyl w to ze mnie kochasz-odpowiada Ula rozbawiona strachem ukochanego.
-acha, no to moze jutro jak cie rano odwioye zebzs sie przebrala ?- pzta y figlarnzm usmiechem Marek
-Cyz to propozycja?-pyta z rownie figlarnym usmiechem Ula
-Owszem-odpowiada Marek muskajac ja w policzek
-Dobrze, jutro rano uprzedze tate.
Dojechali na sienna Ula zwiedzila mieszkanie stwierdzila ze bardzo ladne.
Mozecie sobie wzobrazic co bylo dalej !
Rozdział 1
-Nie ma go odlecial , przepadlo -mysli Ula .
W tym momencie z wybiegu dobiega glos Marka .
-Ula czekamy tylko na ciebie .
Ula slyszac swego ukochanego przyspiesza kroku .
-I oto ostatnia kreacja F&D gusto , Pschemko zapraszamy .
Ula i Marek nie zwracajac uwagi na otoczenie obejmuja sie .
-Byl u mnie Piotr , powiedzil mi powiedzil mi jezeli to prawda to cudownie bo ja tez Cie bardzo bardzo kocham Ula - wyznaje Marek .
Po tych slowach zapadla cisza a potem tlum zebranych wokol nich zaczyna bic brawa .
- Chyba powiedizlem to do mikrofonu . - szepta Marek do Uli , ktore nagle sie zpeszyla .
-Chodzmy stad -Marek cianie Ule za reke do szatni . Tam ona zdejmuje suknie slubna i przebiera sie w swoja niebieska sukienke .
Biegna do samochodu Marka , gdzie opadaja wszystkie emocje .
-Marek ja przepraszam , ze Cie tak odpychalam , po tym wszystkim nie bylam w stanie Ci zaufac - wyplakuje sie Ula w ramieniach ukochanego .
- Nie placz to ja powinienem cie przeprosic i blagac na kolanach o wybaczenie - mowi Marek - jak sie tak teraz zastanawiam to nie wiem jak moglem Cie tak oszuakiwac .
-Ja tez nie wiem , ale to juz za nami przestanmy o tym myslec .
- Jak sobie pani prezes zyczy -odpowieda Marek z figlarnym usmieszkiem .
-Dobrze panie Dobrzanski moze pojedziemy nad Wisle -Ula z udawana powaga .
-Dobrze kochanie , ale najpierw musze powiedziec w cos bardzo waznego jeszcze raz -mowi Marek caluje Ule w policzek .
-Dobrze mow - odpowiada rozanielona .
-Kocham Cie i zawsze bede Cie kochal wiem ze pozno to zrozumialem , ale lepiej pozno niz wcale . To Ty nauczylas mnie kochac i zwracac uwage na uczucia innych i za to chcialem ci podziekowac .
-Nie ma za co tak naprawde to bylo w Tobie i potrzeba bylo troche staran zeby to wyciagnac . Ja tez cie kocham . - po tych slowach zbliza twarz do jego i zaczynaja calowac sie namietnie .
- No to teraz kierunek Wisła - mowi Marek i ruszja w droge .
NAD WISŁĄ
Siedza tylac sie z miloscia , zle zarazem milcza jakby jedno slowo mialo ich rozdzielic choc tak nie bylo . Cisze przerywa Marek :
-Dzisiaj odwioze Cie do Rysiowa , ale jutro po pracy pokaze Ci moje mieszkanie .
-Dobrze dzisiaj nie mam juz sily wogole musze porozmawiac z tata , na pewno na mnie czeka .
-No to chodz do samochodu bo widze ze zmarzlas - mowi MArek widzac gesia skorke na ramieniu dziewczyny .
- Zapomnilam wziasc okrycie z pokazu - mowi Ula nieprzytomnym glosem .
W SAMOCHODZIE
Ula zasnela .Marek raz za kiedy zerka na jje piekna twarz , cieszac sie ze teraz moze byc obok niej bez zadnych pretekstow . Dojechali do Rysiowa , zatrzymali sie ale jej nie budzil . Spala jak mala dziewczynka z usmiechem na twarzy . Pocalowal ja w tej chwili otworzyla oczy wiedzac kto jest obok niej .
-Jutro bede o 8 :00 pod domem pani prezes - przemowil Marek delikatnym szeptem - prosze byc wypoczeta bo przed nimi jutro ciezki dzien .
-Dobrze panie Dobrzanski - odparla Ula otwieraajc drzwi - Dobranoc .
-Dobranoc , kocham Cie -mowi Marek.
-Ja ciebie tez -odparla Ula .
Patrzy jak znika za drzwiami domu . Nastempnie zamknol oczy uswidamiajac sobie ze jego zycie nabiera kolorow . Odjechal.
DOM W RYSIOWIE
Ula wchodzi ciacho do domu zeby nikogo nie obudzic . W kuchni palilo sie swiatlo , a na krzesle siedzial pan Jozef ze szklanka herbaty .
- o Ulcia juz wrocilas , mzslalem ze zostaniesz z panem Markiem -mowi zaskoczony pan Jozef widzac corke w drzwiach .
- Tak wrocilam jestem bardzo zmeczona , ale chcialam z toba porozmawiac -mowi Ula zaspanym glosem .
-Wiem o czym chcesz rozmawiac - mowi Jozef poprzedzajac pytanie corki - Skrzywdzil Cie , ale widze ze zaluje i anprawde Cie kocha . Dlatego zgadzam sie , abys byla z panem Markiem i zyla szczesliwie .
-Dziekuje tato on naprawde sie zmienil - mowi Ula - dobra ide sie umyc i spac .
-Ula zaczekaj - zatrzymuje ja - wierze w to , ze bedziecie szczesliwi , ale chcialbzm porozmawiac z Markiem w cztery oczy .
-Dobrze porozmawiam z nim jutro - odparla zaskoczona Ula - Dobranoc .
-Dobranoc corciu .
Ula juz powoli zasypia , gdy nagle slyszy swol telefon . Na ekranie wzswietla sie sms od Marka .
-Pieknych snow moja krolowo i widze , ze nigdy nie przestane Cie kochac .
Ula usmiecha sie czytaajc sms'a i odpisuje.
- Dobranoc moj ksiaze i wiedz , ze nigdy nie przestane Cie kochac .
Marek odbiera sms i oboje zasypiaja jednoczesnie .
W tym momencie z wybiegu dobiega glos Marka .
-Ula czekamy tylko na ciebie .
Ula slyszac swego ukochanego przyspiesza kroku .
-I oto ostatnia kreacja F&D gusto , Pschemko zapraszamy .
Ula i Marek nie zwracajac uwagi na otoczenie obejmuja sie .
-Byl u mnie Piotr , powiedzil mi powiedzil mi jezeli to prawda to cudownie bo ja tez Cie bardzo bardzo kocham Ula - wyznaje Marek .
Po tych slowach zapadla cisza a potem tlum zebranych wokol nich zaczyna bic brawa .
- Chyba powiedizlem to do mikrofonu . - szepta Marek do Uli , ktore nagle sie zpeszyla .
-Chodzmy stad -Marek cianie Ule za reke do szatni . Tam ona zdejmuje suknie slubna i przebiera sie w swoja niebieska sukienke .
Biegna do samochodu Marka , gdzie opadaja wszystkie emocje .
-Marek ja przepraszam , ze Cie tak odpychalam , po tym wszystkim nie bylam w stanie Ci zaufac - wyplakuje sie Ula w ramieniach ukochanego .
- Nie placz to ja powinienem cie przeprosic i blagac na kolanach o wybaczenie - mowi Marek - jak sie tak teraz zastanawiam to nie wiem jak moglem Cie tak oszuakiwac .
-Ja tez nie wiem , ale to juz za nami przestanmy o tym myslec .
- Jak sobie pani prezes zyczy -odpowieda Marek z figlarnym usmieszkiem .
-Dobrze panie Dobrzanski moze pojedziemy nad Wisle -Ula z udawana powaga .
-Dobrze kochanie , ale najpierw musze powiedziec w cos bardzo waznego jeszcze raz -mowi Marek caluje Ule w policzek .
-Dobrze mow - odpowiada rozanielona .
-Kocham Cie i zawsze bede Cie kochal wiem ze pozno to zrozumialem , ale lepiej pozno niz wcale . To Ty nauczylas mnie kochac i zwracac uwage na uczucia innych i za to chcialem ci podziekowac .
-Nie ma za co tak naprawde to bylo w Tobie i potrzeba bylo troche staran zeby to wyciagnac . Ja tez cie kocham . - po tych slowach zbliza twarz do jego i zaczynaja calowac sie namietnie .
- No to teraz kierunek Wisła - mowi Marek i ruszja w droge .
NAD WISŁĄ
Siedza tylac sie z miloscia , zle zarazem milcza jakby jedno slowo mialo ich rozdzielic choc tak nie bylo . Cisze przerywa Marek :
-Dzisiaj odwioze Cie do Rysiowa , ale jutro po pracy pokaze Ci moje mieszkanie .
-Dobrze dzisiaj nie mam juz sily wogole musze porozmawiac z tata , na pewno na mnie czeka .
-No to chodz do samochodu bo widze ze zmarzlas - mowi MArek widzac gesia skorke na ramieniu dziewczyny .
- Zapomnilam wziasc okrycie z pokazu - mowi Ula nieprzytomnym glosem .
W SAMOCHODZIE
Ula zasnela .Marek raz za kiedy zerka na jje piekna twarz , cieszac sie ze teraz moze byc obok niej bez zadnych pretekstow . Dojechali do Rysiowa , zatrzymali sie ale jej nie budzil . Spala jak mala dziewczynka z usmiechem na twarzy . Pocalowal ja w tej chwili otworzyla oczy wiedzac kto jest obok niej .
-Jutro bede o 8 :00 pod domem pani prezes - przemowil Marek delikatnym szeptem - prosze byc wypoczeta bo przed nimi jutro ciezki dzien .
-Dobrze panie Dobrzanski - odparla Ula otwieraajc drzwi - Dobranoc .
-Dobranoc , kocham Cie -mowi Marek.
-Ja ciebie tez -odparla Ula .
Patrzy jak znika za drzwiami domu . Nastempnie zamknol oczy uswidamiajac sobie ze jego zycie nabiera kolorow . Odjechal.
DOM W RYSIOWIE
Ula wchodzi ciacho do domu zeby nikogo nie obudzic . W kuchni palilo sie swiatlo , a na krzesle siedzial pan Jozef ze szklanka herbaty .
- o Ulcia juz wrocilas , mzslalem ze zostaniesz z panem Markiem -mowi zaskoczony pan Jozef widzac corke w drzwiach .
- Tak wrocilam jestem bardzo zmeczona , ale chcialam z toba porozmawiac -mowi Ula zaspanym glosem .
-Wiem o czym chcesz rozmawiac - mowi Jozef poprzedzajac pytanie corki - Skrzywdzil Cie , ale widze ze zaluje i anprawde Cie kocha . Dlatego zgadzam sie , abys byla z panem Markiem i zyla szczesliwie .
-Dziekuje tato on naprawde sie zmienil - mowi Ula - dobra ide sie umyc i spac .
-Ula zaczekaj - zatrzymuje ja - wierze w to , ze bedziecie szczesliwi , ale chcialbzm porozmawiac z Markiem w cztery oczy .
-Dobrze porozmawiam z nim jutro - odparla zaskoczona Ula - Dobranoc .
-Dobranoc corciu .
Ula juz powoli zasypia , gdy nagle slyszy swol telefon . Na ekranie wzswietla sie sms od Marka .
-Pieknych snow moja krolowo i widze , ze nigdy nie przestane Cie kochac .
Ula usmiecha sie czytaajc sms'a i odpisuje.
- Dobranoc moj ksiaze i wiedz , ze nigdy nie przestane Cie kochac .
Marek odbiera sms i oboje zasypiaja jednoczesnie .
Subskrybuj:
Posty (Atom)