niedziela, 29 sierpnia 2010

ROZDZIAL 8

Ula i Marek robili wspolnie sniadanie:
-Dzisiaj bede musiala znalezc kogos na tymczasowe stanowisko dyrektora finansowego- powiedziała Ula- w koncu Aleks wyjechal do Wloch a Adam do Londynu
-Masz racje trzeba, ale ja sie tym zajme- odpowiedzial Marek. Nagle wpadl mu do glowy pewny pomysl- a moze ja bym zostal dyrektorem finansowym puki Adama nie ma
-Swietny pomysl nie musielibysmy zatrudniac nikogo obcego-powiedziala z radoscia Ula
Po sniadaniu pojechali do firmy
W FIRMIE
-Marek skoro jestes dyrektorem finansowym poszukaj w papierach Adama obliczenia przed ostatniej kolekcji
-Ok-powiedzial Marek i udal sie do swojego nowego gabinetu.
Ula poszla do bufetu poniewaz dawno nie rozmawiala z dziewczynami.
-Hej powiedziala wchodzac
-Czesc Ula- odpowiedziala Ela z Ala, gdyz Izy jeszcze nie bylo (zostal jej tydzien do porodu wiec zostala w domu).
I tak rozmawialy gdy nagle Uli zrobilo sie slabo, dziewczyny odrazu to zauwarzyly
-Co ci jest Ula?-pytaly
-Nie nic poprostu przypomnialam sobie ze musze cos zrobic-powiedziala i wyszla pospiesznym krokiem. Gdy zamknely sie drzwi bufetu oparla sie o sciane i zaczela gleboko oddychac. Gdy poczula sie lepiej poszla do swojego gabinetu (lepiej to nie znaczy swietnie).
Nie mogla sie na nicym skupic, ale nie daa za wygrana i nie przestala pracowac. Po dwoch godzinach do gabinetu wpadl Marek
-Czesc przyioslem ci e papiery- powiedzial
-Super-powiedziala i zmusila sie do usmiechu, lecz jej ukochany zobaczyl ze cos jes nie tak (ale skoro ula nic nie powiedziala to znaczy ze jest ok pomyslal)
Ula wstala pochylila sie jedna reke oparla o biurko a druga wyciagnela po dokumenty. Marek podal jej je ale ona zamiast nich zlapala powietrze i dokumenty posypaly sie na podloge, A Ula usiadla na fotelu.Marek przestraszony nie na zarty podbiegl do ukochanej gdy ja dotknal odskoczyl jak oparzony
-Ula jestes rozpalona jedziemy do lekarza- krzyknol na co Viola spadla z krzesla.Gdy wstala odrazu wpada do gabinetu
-Marek co sie stalo?-pyta oburzona
-Ula ma ze 40 stopni goraczki, pomoz mi ja wyprowadzic na parking-odpowiedzialMarek
-Nie Viola nic nie rob poprostu mi slabo zaraz przejdzie nie moge sobie teraz pozwolic na chorowanie-powiedziala Ula tak slabym glosem ze prawie nie doslyszalnym
-O matulu Ulenko tylko nie umieraj- mowi Viola i wyleciala z gabinetu mowiac-lece po wode
-Dobra sam sobie poradze- powiedzial do siebie Marek i wziol Ule na rece.Przy recepcji spotkal Sebe
-Hej stary co sie stalo?-zapytal widzac przyjaciela z Ula na rekach
-Ma goraczke jade z nia do szpitala-powiedzial Marek zrospaczonym glosem
-O nie-powiedziala Ula slyszac slowo szpital zaczela sie wyrywac, gdy jej sie o udalo z zadowoleniem stanela na bacznosc, ale zaraz potem osuela sie na podloge ostatnimi slowami jakie uslyszala to krzyk Marka:
-Ula
I Violetty
-Zaczekjcie na mnie
Cala sytuacja wygladala komicznie(pomijajac lezaca i zarazem nie przytomna Ule) gdyz Viola potknela sie o wlasne nogi i cala zawartosc szklanki ktora miala w dloni wylala na Marka ktory wlasnie odwrocil sie do niej przodem a nastepnie nie zwracajac uwagi na plame na koszuli uklakl przy Uli
-Sebastian dzwon po karetke-zawolal i przytulil sie do Uli. Viola za to odwrocila sie i zaczela biegac po firmie krzyczac
-Pani prezes umiera-rownoczesnie plakala badz co badz Ula to jej najlepsza przyjaciolka
Te krzyki dotarly do dziewczyn w bufecie ktore odrazu pobiegly do recepcji.Tam zobaczyly lezaca Ule a nad nia placzacego a jednoczesnie szeptajacego Marka
-Nie mozesz umrzec nie teraz ja cie kocham
Po dziesieciu minutach nadjechalo pogotowie i wzieli Ule na nosze. Marek oczywiscie nie pytajac o pozwolenie wpakowal sie do karetki. Okazalo sie ze pani prezes jest w ciezkim stanie ma 41 stopni goraczki i tylko 51% szans na przezycie.Marek wczesniej wiedzial ze ja bardzo bardzo kocha ale teraz byl gotow oddac za nia zycie. Ochronie nie udalo sie go wyprowadzic z sali Uli poniewaz po kryjomu wracal jak bumerang. Po dlugim dniu zasnol opierajac glowe na brzuchu nadal spiacej Uli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz