środa, 1 września 2010

ROZDZIAL11

-Ula!-wykrzyknela Viola gdy zobaczyla Marka i pania prezes-To ty zyjesz?
-Tak Viola zyje-usmiechnela sie Ula-i swietnie sie czuje
-To pomaranczka z watroby, wiesz jak sie martwilam?
-Dziekuje Viola, a ty po co tu idziesz przeciez masz gabinet
-A no racja zapomnialem-zmieszal sie Marek (tak naprawde nie chcial jej zotawic samej)
Po godzinie pracy Ula udala sie do bufetu
-Czesc dziewczyny- powiedziala
-Ula ty juz w pracy nie powinnas odpoczywac-zapytala Ala z podejzliwym wzrokiem
-Ale ja juz czuje sie dobrze-bronila sie Ula.I na takich pogawentkach minela im godina pozniej Ula wrocila do pracy i umowila sie na spokanie z kandydatem na modela. Spotka nie bylo o 12 wiec Ula miala jeszcze czas i poszla do Marka.
-Czesc umowilam sie na spotkanie z niejakim Krystianem chce u nas zostac modelem
-To super, a jak sie czujesz?
-Spokojnie, czuje sie swietnie, spotkanie mam o 12
-Acha, a moze ja z nim pogadam, a ty odpoczniesz
-Skoro tak bardzo chcesz zebym odpoczela to dobrze,powiem Violi zeby go do ciebie odeslala
-Kocham cie wiesz
-Ja ciebie tez
Marek zatrudnil Krystiana,a nastepnie poszed przedstawic go Uli
-Dziendobry milo mi ze bedzie pan z nami pracowal-usmiechnela sie Ula
-Mi tez jest bardzo milo-powiedzial Krystian i pocalowal Uli reke, ale nie bylo to subtelne musniecie wargami ale namietny dotyk ust i Marek to zauwazyl.Marek widzial jakie wraznie wywarla Ula na Krystianie i jego chumor wyparowal do konca dnia chodzil naburmuszony Ula nie wiedziala o co mu chodzi.

ROZDZIAL10

Marek rano pojechal odebrac Ule. Najpierw udal sie po wypis ale lekarza nie bylo w gabinecie, okazalo sie ze jest u Uli.
-Dziendobry-powiedzial wchodzac do sali z lekkim usmiechem, ale gdy zobaczyl Ule jego radosc wzrosla.Ula byla juz gotowa do wyjscia i wygladala tak samo jak przed choroba, nawet lepiej, byla szeroko usmiechnieta.
-Dziendobry, prosze te leki ma pan wykupic pani Ula ma pic jedna tabletke dziennie po sniadaniu, a za dwa tygodnie przyjsc do kontroli- oznajmil lekarz
-Dobrze-odpowiedzial Marek biorac recepte.Lekarz na odchodnym dodal
-Nic sie juz nie powinno stac wyniki ma pani dobre ale w tym tygodniu prosze przedewszystkim odpoczywac
-Dobrze doktorze i dowidzenia-powiedziala Ula nastepnie pocalowala Marka i udali sie do samochodu.W domu Ula poszla sie przebrac, a Marek zrobil kanapki i herbate.Gdy jedli Ula powiedziala
-Dobra chodz, jedziemy
-Ale, gdzie?- zapytal sie Marek nie kryjac zaskoczenia
-No do firmy, mamy duzo pracy
-Chyba zartujesz dzisiaj napewno nie musisz odpoczywac-widzac smutna mine Uli-jutro pojedziemy a dzisiaj spedzimy ze soba czas
-No juz dobrze.
I tak przelecial im dzien.

wtorek, 31 sierpnia 2010

ROZDZIAL9

Marek zostal obudzony przez pielegniarke
-Musi pan wyjsc-powiedziala milym ale za razem nie znoszacym sprzeciwu glosem.
-Dobrze, ale za 5 godzin wroce-odpowiedzial Marek ostatni raz zerknowszy na Ule pojechal do domu.
Odswiezyl sie, ale (nie byl wstanie zostac w dom nie bylo tam jej jego zycia)pojechal do firmy.Gdy sie rano obudzil odrazu pojechal do szpitala.Udal sie do lekarza
-Dziendobry nazywam sie Marek Dobrzanski Chcialem sie zapytac w jakim stanie jest Ula Cieplak
-Dziendobry, a pan jest z rodziny?
-Nie,  jestem jej chlopakiem
-Aha, wiec tak, stan pani Cieplak jest stabilny goraczka znikla za niedlugo powinna sie obudzic
-Naprawde, przeciez wczoraj miala tylko 51% na przezycie
-Ale dzisiaj ma 100%
-Dziekuje za takie informacje pojde do niej
Wszedl do sali, Ula wygladala o wiele lepiej na ekraniku obok jej lozka pisalo 36,6 stopni norma. Marek nie mogl opanowac radosci, podszedl do niej pocalowal ja w usta i wziol jej reke. Wtedy Ula ruszyla lekko glowa i otworzyla oczy, jej wzrok odrazu utkwil na twrzy ukochanego
-Przepraszam-powiedziala
-Za co?
-Znowu przezemnie sie martwisz i masz problemy
-Ula ja cie kocham i nic tego nie zmieni rozumiesz poprostu zachorowalas kazdemu sie moze zdazyc-usmiechnol sie ukazujac swoje doleczki
-Kocham cie-powiedziala i podniosla sie delikatnie na rekach obejmujac szyje Marka
-O obudzila sie pani-powiedzial lekarz wchodzac-ale nie powoina sie pani tak wysilac odrazu po przebudzeniu
-Przepraszam, a tak wogole co mi jest?- zapytala Ula kladac sie na poduszce
-Najprawdopodobniej przemeczenie,wczoraj bylo bardzo zle-widzac przerazona mine Uli dodal-A dzisiaj jest doskonale, mysle ze dzisiaj zrobimy badania a jutro moze pani wrocic do domu
-Naprawde?-zapytali Ula i Marek
-Tak
Dzien minol szybko Marek caly dien siedzial z Ula(omijajac badania), a potem za namowa Uli pojechaal do domu (Ula widziala jaki Marek jest zmeczony)

niedziela, 29 sierpnia 2010

ROZDZIAL 8

Ula i Marek robili wspolnie sniadanie:
-Dzisiaj bede musiala znalezc kogos na tymczasowe stanowisko dyrektora finansowego- powiedziała Ula- w koncu Aleks wyjechal do Wloch a Adam do Londynu
-Masz racje trzeba, ale ja sie tym zajme- odpowiedzial Marek. Nagle wpadl mu do glowy pewny pomysl- a moze ja bym zostal dyrektorem finansowym puki Adama nie ma
-Swietny pomysl nie musielibysmy zatrudniac nikogo obcego-powiedziala z radoscia Ula
Po sniadaniu pojechali do firmy
W FIRMIE
-Marek skoro jestes dyrektorem finansowym poszukaj w papierach Adama obliczenia przed ostatniej kolekcji
-Ok-powiedzial Marek i udal sie do swojego nowego gabinetu.
Ula poszla do bufetu poniewaz dawno nie rozmawiala z dziewczynami.
-Hej powiedziala wchodzac
-Czesc Ula- odpowiedziala Ela z Ala, gdyz Izy jeszcze nie bylo (zostal jej tydzien do porodu wiec zostala w domu).
I tak rozmawialy gdy nagle Uli zrobilo sie slabo, dziewczyny odrazu to zauwarzyly
-Co ci jest Ula?-pytaly
-Nie nic poprostu przypomnialam sobie ze musze cos zrobic-powiedziala i wyszla pospiesznym krokiem. Gdy zamknely sie drzwi bufetu oparla sie o sciane i zaczela gleboko oddychac. Gdy poczula sie lepiej poszla do swojego gabinetu (lepiej to nie znaczy swietnie).
Nie mogla sie na nicym skupic, ale nie daa za wygrana i nie przestala pracowac. Po dwoch godzinach do gabinetu wpadl Marek
-Czesc przyioslem ci e papiery- powiedzial
-Super-powiedziala i zmusila sie do usmiechu, lecz jej ukochany zobaczyl ze cos jes nie tak (ale skoro ula nic nie powiedziala to znaczy ze jest ok pomyslal)
Ula wstala pochylila sie jedna reke oparla o biurko a druga wyciagnela po dokumenty. Marek podal jej je ale ona zamiast nich zlapala powietrze i dokumenty posypaly sie na podloge, A Ula usiadla na fotelu.Marek przestraszony nie na zarty podbiegl do ukochanej gdy ja dotknal odskoczyl jak oparzony
-Ula jestes rozpalona jedziemy do lekarza- krzyknol na co Viola spadla z krzesla.Gdy wstala odrazu wpada do gabinetu
-Marek co sie stalo?-pyta oburzona
-Ula ma ze 40 stopni goraczki, pomoz mi ja wyprowadzic na parking-odpowiedzialMarek
-Nie Viola nic nie rob poprostu mi slabo zaraz przejdzie nie moge sobie teraz pozwolic na chorowanie-powiedziala Ula tak slabym glosem ze prawie nie doslyszalnym
-O matulu Ulenko tylko nie umieraj- mowi Viola i wyleciala z gabinetu mowiac-lece po wode
-Dobra sam sobie poradze- powiedzial do siebie Marek i wziol Ule na rece.Przy recepcji spotkal Sebe
-Hej stary co sie stalo?-zapytal widzac przyjaciela z Ula na rekach
-Ma goraczke jade z nia do szpitala-powiedzial Marek zrospaczonym glosem
-O nie-powiedziala Ula slyszac slowo szpital zaczela sie wyrywac, gdy jej sie o udalo z zadowoleniem stanela na bacznosc, ale zaraz potem osuela sie na podloge ostatnimi slowami jakie uslyszala to krzyk Marka:
-Ula
I Violetty
-Zaczekjcie na mnie
Cala sytuacja wygladala komicznie(pomijajac lezaca i zarazem nie przytomna Ule) gdyz Viola potknela sie o wlasne nogi i cala zawartosc szklanki ktora miala w dloni wylala na Marka ktory wlasnie odwrocil sie do niej przodem a nastepnie nie zwracajac uwagi na plame na koszuli uklakl przy Uli
-Sebastian dzwon po karetke-zawolal i przytulil sie do Uli. Viola za to odwrocila sie i zaczela biegac po firmie krzyczac
-Pani prezes umiera-rownoczesnie plakala badz co badz Ula to jej najlepsza przyjaciolka
Te krzyki dotarly do dziewczyn w bufecie ktore odrazu pobiegly do recepcji.Tam zobaczyly lezaca Ule a nad nia placzacego a jednoczesnie szeptajacego Marka
-Nie mozesz umrzec nie teraz ja cie kocham
Po dziesieciu minutach nadjechalo pogotowie i wzieli Ule na nosze. Marek oczywiscie nie pytajac o pozwolenie wpakowal sie do karetki. Okazalo sie ze pani prezes jest w ciezkim stanie ma 41 stopni goraczki i tylko 51% szans na przezycie.Marek wczesniej wiedzial ze ja bardzo bardzo kocha ale teraz byl gotow oddac za nia zycie. Ochronie nie udalo sie go wyprowadzic z sali Uli poniewaz po kryjomu wracal jak bumerang. Po dlugim dniu zasnol opierajac glowe na brzuchu nadal spiacej Uli.

sobota, 21 sierpnia 2010

ROZDZIAL 7

Marek obudzil sie pierwszy ale nie mogl sie ruszyc po zabawie z Beti, dlatego postanowil zostac w domu. Ula takze sie obudzila czujac na sobiue spojzenie ukochanego (ktory ani nie mogl wstac ani zasnac).
-Czemu nie spisz?-zapytala probujac sie do nigo odwrocil, ale tylko jeknela
-Wlasnie dlatego, wszystko mnie boli dzisiaj nie wychodzimy z lozka-odpowiedzial i rownoczesnie oznajmil.
-Ale musimy-powiedziala Ula probujac wstac
-A niby czemu? jest niedziela nie musimy isc do pracy
-Ale jestesmy umowieni z twoimi rodzicami na obiad
-Masz racje zapomnialem-powiedzial Marek zrezygnowanym tonem
-Nie martw sie do 10 mozesz polezec-powiedziala Ul ktora w koncu wstala i udala sie do lazienki.
Marek probowal zasnac, ale mu sie to nie udalo, wiec postanowil dolaczyc do ukochanej i wstac.Gdy mu sie to udalo Ula wyszla z lezienki, widzac go powiedziala
-Skoro ie mozesz zasnac to wez prysznic dobrze ci to zrobi
-Ok
Tak uplynol im dzien do polodnia. Popolodniu pojechali do rodzicow Marka
-Dziendobry kochani- przywitali ich z rozwartymi ramionami
-Dziendobry-odpowiedzieli zgodnie
Ula zaprzyjaznila sie z rodzicami Marka,dltego postanowili zostac tam do wieczora. Spedzili ten czas na pogawendkach i opowiadaniu o dziecinstwie Marka. Gdy wrocili do domu:
-To moze teraz......
-Rano byles taki obolaly a teraz ?- przerwala mu Ula z figlarnym usmiechem
-A teraz juz nie jestem obolaly- i rzucil sie na nia oddajac zniewalajacej rozkoszy, a pozniej zakochani w sobie bez pamieci zasneli objeci.

piątek, 6 sierpnia 2010

ROZDZIAL 6

Marek obudzil sie i uslyszal spiew z kuchni, nie znal Uli z tej strony wiec postanowil sie upewnic czy aby napewno nic sie nie stalo. Wszedl do kuchni i zobaczyl, ze jego ukochana robi jajecznice nucac sobie pod nosem.
- O coz to za zmiana wczoraj wszystkim zmartwiona a dzisiaj spiewajaca- powiedzial potchodzac i obejmujac ja w pasie
-Poprostu po tym jak cala afera z Adamem sie skonczyla i po tym ze mam pierwsza rozmowe z twoimi rodzicami za soba zrobilo mi sie lzej-wymowila te slowa z taka radoscia ze Marek odwrocil ja w swoja strone i wbil delikatnie ale z zachlannascia usta w jej usta, odwzajemnila pocalunek i powiedziala-pomyslalam ze skoro dzisiaj sobota nie trzeba isc do pracy to moze pojedziemy na piknik
-Swietny pomysl pojde tylko wziasc prysznic i sie przebrac
-A ja zrobie jakies kanapki i kawe do termosu
-Okej.
Marek byl gotowy po pol godzinie. Zjedli sniadanie i ruszyli pierszo nad wisle. Tam smiali sie chlapali woda jak para nastolatkow
-Wiesz Marek-powiedziala Ula kladac glowe na kolanach ukochanego-musze wziasc z domu reszte swoich rzeczy, oczywiscie nie zebym sie wpychala ale...
-Kochanie ty sie nie wpychasz kocham cie i chce zebys sie do mnie wprowadzila pojedziemy po twoje zeczy moze dzis popoludniu co ty na to nie mamy dzisiaj juz nic do roboty a tam pobawimy sie z Beti-przerwal jej w pol zdania Marek.
-To dobry pomysl zadzwonie do taty-powiedziala wstajac i biorac telefon.
Umowila sie z ojcem na obiad.
-Jestesmy na 14 00 umowieni- powiedziala wracajac do pozycji lezacej
-Okej czyli mamy trzy godziny-oznajmil Marek zerkajac na zegarek
-Czyli mozemy sobie tu jeszcze posiedziec godzine a potem wrocimy do domu
Wiec zostali tam jeszcze rozmawiajac na rozne tematy dawno nie mogli tak szczerze porozmawiac obojgu zrobilo sie dobrze. Wrocili do domu przebrali sie poogladali troche telewizor i pojechali do Rysiowa

RYSIOW

-Dziendobry powiedzieli rownoczesnie wchodzac do domu ojca Uli
-Przyszli- uslyszeli wolanie Beatki ktora wybiegla z kuchni odrazu przytulajac sie do Uli a potem wskakujac na rece do Marka
-Zostaniecie dluzej niz ostatno-zapytala z nadzieja w glosie sciskajac mocno Marka
-Beti bo go udusisz-powiedzial Jozef wylaniajac sie z kuchni
-Tak zostaniemy-powiedzial Marek wdychajac gleboko powietrze gdy Beatka go pusciła
-I pograsz ze mna wpilke, zagrasz w chinczyka poskaczesz w gume i na trampolinie
Marek wytrzeszczyl oczy slyszac zadania dziewczynki ale oczywiscie sie zgodzil. Po zjedzeniu obiadu poszed wypelniac prosby dziewczynki i tak uplyelo do wieczora Ula sie spakowala a potem takze skakala w gume i na trampolinie
-A moze jednak zostaniecie na kolacje?-zapytal Jozef wychodzaca pare
-Nie tato nie mamy juz sily jesc-powiedziala zdyszana Ula
-Oj ta Beti to potrafi wykonczyc
-O tak potrafi- powiedzial Marek caly spocony.Pozegnali sie i pojechali do domu tam wykoczeni odrazu sie polozyli i zasneli kamiennym snem.
-

ROZDZIAL 5

Ula obudzila sie rzeska, poszla zrobic kawe probujac nie myslec o Adamie. Nagle za soba uslyszala szelest odwrocila sie szybko ale to naszczescie Marek, ktory widzac jej ine zapytal

-Co sie stalo?
-Nie nic poprostu myslalam ze to ktos inny
-Ula nie mozesz sie tym tak zadreczac pojdziemy dzisiaj do firmy jak gdyby nigdy nikt i zobaczysz ze jeszcze przyjdzie dzien kiedy Adam do nas przyjdzie i nas przeprosi-tlumaczyl Marek podchodzac do ukochanej i ja obejmujac- aha musimy odwidzic moich rodzicow
-Ale tak wczesnie?- zapytala Ula odsowajac sie od ukochanego
-Ula to jest najlepszy moment ja od pokazu z nimi nie rozmawialem-widzac przesraszona mine Uli dodaje- moj tata cie zna i lubi a jak moja mama cie blizej pozna to napewno tez polubi
-No dobrze teraz zrobimy sniadanie potem pojedziemy do firmy a pozniej do twoich rodzicow- powiedziala z rezygnacja w glosie
Zjedli sniadanie i pojechali do firmy

FIRMA

Nie bylo jeszcze Violi wiec bez problemu mogli wejsc do gabinetu pani prezes. Tam Marek odkladajac swoja teczke podszed do Uli i namietnie ja pocalowal ta oddala mu pocalunek nie wiedzac ze calej sytuacji przyglada sie Adam,ktory stoi za szyba. Adam widzac jaka chemia jest miedzy nimi zdal sobie sprawe ze Ula go nie kocha ale kocha Marka. Musial wszystko przemyslec wiec postanowil wyjsc z biura. W gabinecie Marek nie mogl sie opanowac, popchnol Ule delikatnie na kanape, a sam zamknol drzwi i zasunol rolety, aby nikt ich nie zobaczyl. Zaczeli sciagac z siebie ubranie i  bez zadnych ogrodek okazywac swa milosc. Tymczasem do pracy przyszla Viola myslac, ze pani prezes nie ma zaczela poprawiac sobie makijaz. Adam spacerowal po parku myslac co poczac dalej, napewno musi na troche wyjechac (myslal) , ale dokad?. Po dluzszym namysle postanowil wyjechac do kuzynki mieszkajacej w Londynie, ale przed tym czeka go bardzo trudne zadanie (bedzie musial przeprosic Ule i Marka). W gabinecie Ula i Marek przezyli blogie chwile i wrocili do rzeczywistosci. Wyszli z gabinetu gdzie zdziwiona ich widokiem Viola probowala przez telefon dobic targu ze sprzedawczynia bielizny, ale spostrzegajac ich miny odlozyla sluchawke.
-No popatrzcie co sie w tym kraju robi do takiej firmy jak FD dzwoni baba i proponuje mi zakup bielizny takiego hamstwa nawet Napoleon  nie widzial- zaczela Viola wymyslajac klamstwa na poczekaniu
-Dziendobry Violu
-No czesc ja ja probowalam zbyc ale ona sie nie dawala
-Dobrze ja rozumiem ale kupowanie bielizny z firmowego telefoni w godzinach pracy musisz ograniczyc
-Dobrze pani prezes-nagle Viola popatrzyla zmrozonymi oczami i dodala-kiedy weszliscie do gabinetu?
-Przyszlismy wczesnie-wlaczyl sie do rozmowy Marek
-Aha- powiedziala Viola widac bylo ze ta odpowiedz jej nie przekonala
-Viola prosze idz do Adama i wez od niego te obliczenia ktore mial zrobic-wypowiedziala Ula z lekkim naciskiem
-Nie dziwie ci sie ze nie chcesz go ogladac po tekj ostatniej a....
-Viola idz do Adama-prawie krzyknela Ula
-No dobrze juz ide nawet odezwac sie nie mozna

W GABINECIE ADAMA

Adam jeszcze nie wrocil z parku wiec Viola postanowila samodzielnie znalesc te obliczenia. Po 10 minutach nic nie znalazla a do gabinetu wpadl Adam
-Czego tutaj szukasz?- zapytal wkurzony tym ze ktos mu grzebie w papierach
-Tych obliczen ula je prosi- odpowiedziala Viola zmieszana
-Sam je dostarcze pani prezes
-Nie wydaje mi sie zeby chcieli cie ogladac po tej ostatnie aferze
-Wlasnie o tym chce z nimi porozmawiac a przy okazji dostarcze te obliczenia
-Dobrze to ja ide

W GABINECIE PANI PREZES

Marek i Ula wzieli sie do pracy, gdy nagle uslyszelin pukanie
-Prosze powiedziala Ula
Do gabinetu wszedl Adam. Marek byl zaskoczony a zarazem wsciekly jego widokiem.
-Czesc Ula, Czesc Marek przyszlem dac wam te obliczenia i z wami porozmawiac o ostatnich wydarzeniach-powiedzial i podszed do biurka Uli kladac kartke papieru.
Marek byl wsciekly faktem ze podszed do Uli.
-Chcialem was przeprosic za moje zachowanie, wiem Ula ze kochasz Marka i tylko jego
Marek i Ula nadal pozostali w milczeniu
-Chcialbym prosic o urlop wyjechalbym do kuzynki na miesiac, odpoczeli byscie odemnie
-Adam to nie jest takie proste Alex w Maediolanie ty byus wyjechal musialabym zatrudnic nowego ksiegowego-w koncu Ula odwazyla sie odezwac
-Wiem ale to jest chyba najlepsze wyjscie w tej sytuacji
-No dobrze zgadzam sie
Adam teraz zwrocil sie do Marka
-Pszepraszam za to-powiedzial Adam i pokazal na twarz
-Ja tez-w koncu odezwal sie Marek
Adam wyszedl
-Dobra ja ide zadzwonic do rodzicow ze za 2 godz bedziemy-powiedzial Marek i zostawil Ule sama ktora nie wiedzac co robic poszla do bufetu.Tam poplotkowala z przyjaciolkami w tym czasie Marek umowil sie z rodzicami. po pol godzinie pojechali na sienna Ula sie przebrala i ruszyli do rezydencji panstwa Dobrzanskich.Choc Uli spadl kamien z serca ze miedzy nimi a adamem wszystko gra denerwowala sie przed spotkaniem z rodzicami Marka
-Ula nie przejmuj sie napewno moja mama cie polubi
-Nie bylabym tego taka pewna

REZYDENCJA PANSTWA DOBRZANSKICH

-Czesc tato-powiedzial marek wchodzac do domu a za soba ciagnac Ule
-Dziendobry-odezwala sie niesmialo Ula
-Dziendobry pani Urszulo czesc synu nie mialem pani okazji podziekowac za uratowanie firmy ale dzis spotkalismy sie w innych okolicznosciach
Z pokoju obo wyszla mama Marka widzac kto przyszed usmiechnela sie cieplo
-Dziendobry pani-powiedziala Ula
-Dziendobry-odpowiedziala pani Helena
-Mamo to jest Ula prezes firmy FD, a zarazem moja ukochana-Ula slyszac te slowa oblala sie rumiencem
-Milo mi pania poznac-powiedziala helena potchodzac i sciskajac dlon Uli-chodzmy obiad podano
Obiad zjedli w milej atmosferze smiejac sie i rozmawiajac.Ula polubila rodzicow Marka z nie ukrywana wzajemnoscia. Zostali zaproszeni na obiad w niedziele. Pozegnali sie z rodzicami i na chwile wrocili do firmy, a potem do domu zmeczeni calym dniem zasneli.